czwartek, 18 września 2014

Rozdział III - "Propozycja"

Orihime: Yo! Im więcej myślę o Alexie tym coraz częściej mi się śni. Sama chętnie bym została jego fanką hah. A teraz zapraszam do czytania kolejnego rozdziału :)
Naff: Serio, Hime? Ja już dawno jestem jego fanką XD. Trochę zwlekaliśmy z tym dodawaniem, ale to dlatego, że dużo się działo. Teraz będzie trochę więcej luzu!
***


    Mała, blondwłosa dziewczyna o błękitnych oczach, stała w progu klasy i czerwieniła się. Tak jak podejrzewała, jej męczarnia związana z nowym uczniem wcale nie minęła. Modliła się tylko o to, aby jak najszybciej zakończyć tą znajomość. Czuła się przy nim naprawdę dziwnie. Był wysoki, przystojny i niemożliwie wredny. Poza tym miał wiele fanek, które tylko czyhały na jej życie. Szczególnie mocno uczepiła się go Catherine - klasowa, sztuczna piękność z którą miała na pieńku odkąd tu tylko trafiła. Jak dla Arii była przerażająca. Ponoć trafiła do tej szkoły dlatego, że wsadziła z zazdrości koleżance kredkę do ucha. Na samą myśl o tym, przeszły ją ciarki.
     Aria zgrabnie odsunęła się na bok, gdy obok jej głowy przeleciał cyrkiel.
     - Proszę mnie nie atakować. Jestem tu w sprawach służbowych - powiedziała oficjalnie do nauczyciela matematyki, który patrzył na nią morderczo.
     Cicho wzdychając, rozglądnęła się po klasie. Nie musiała długo czekać. Tylko jedna osoba nosi na głowie czapkę w klasie. Co za niekulturalność.
     - Mogłabym cię prosić na zewnątrz, Alexie? - spytała z wymuszonym uśmiechem.
     Zaraz spojrzała na nauczyciela i dodała:
     - Jestem tu odnośnie papierów szkolnych.
     - No, dobra - powiedział Alex skupiony na swej grze w komórce.
     Wstał i razem wyszli z klasy.
     - Co tam? - zapytał beztrosko.
     - Nie dostarczyłeś wszystkich papierów - powiedziała bezceremonialnie Aria, spoglądając na chłopaka spode łba. - Brakuje aktu urodzenia.
     Alexowi diametralnie zmienił się humor. Trafiła w samo sedno, gdyż akt urodzenia znajdował się w domu do którego nie chciał wracać.
     - Zgubiłem -stwierdził.
     Aria westchnęła ciężko. Cóż, wiedziała, że nie będzie łatwo.
     - Jak to zgubiłeś? - spytała. - Przecież... musi gdzieś być.
     - Nie mam tego, co chcesz - odpowiedział, wzruszając ramionami
     Aria zmrużyła groźnie oczy.
     - Idź do urzędu i załatw to. Później to szkoła będzie miała problemy - mruknęła niepocieszona, zerkając na niego ukradkiem.
     - Taaa - nawet na nią nie patrzył tylko bawił się nerwowo palcami. - Niech szkoła sama to załatwi, przecież dają dostęp do papierów z sądu.
     Aria przymknęła na chwilę oczy i nabrała powietrza, żeby się uspokoić.
     - To twój obowiązek, a nie szkoły - powiedziała spokojnie, choć miała ochotę rzucić się na niego i wydrapać mu oczy. Była jednak niezwykle grzeczną i kulturalną dziewczyną.
     - Coś jeszcze? - zapytał, zwieszając głowę.
     Gdy myślał o tym, że ma tam wrócić i płaszczyć się przed ojczymem, aby dostać akt, robiło mu się niedobrze. Już wolał skoczyć z mostu.
     - Dlaczego taki jesteś? - spytała Aria, spoglądając prosto w jego oczy.
     - Jaki? - zaskoczyło go to, że zainteresowała się nim.
     Nie powinna go nie lubić? Może chodziło jej o coś innego, kto to wie. Nie zamierzał się otwierać przed osobą, która ma przed nim tajemnice.
     - Wszystko utrudniasz - stwierdziła załamana Aria. - Nawet nie wiesz ile czasu zajmuje mi zajmowanie się takimi rzeczami jak twoje akta. Dyrektor nie jest zainteresowany załatwianiem takich spraw - mruknęła.
     -Jaa... nic już, nieważne - powiedział ochryple. - Przepraszam za kłopot - stał chwilę bez ruchu. Życie go nie oszczędzało.
     Aria spojrzała na niego z boku. Przez dłuższą chwilę milczała.
     - Nie zgubiłeś tego aktu, prawda? - spytała. - Widzę to w twoich oczach. Coś jest nie tak - westchnęła. - Oczywiście nie musisz mówić. Znamy się zaledwie kilka dni.
     -Wierz mi, nie chcesz wiedzieć. Załatwię to dzisiaj, a potem nie będziesz musiała mnie oglądać -powiedział, wbijając wzrok w podłogę.
     Przecież był problemem dla tej szkoły i równie dobrze mogliby go wywalić. Dla niego było to znajomym odczuciem.
     Aria założyła ręce na piersi i nachmurzyła się.
     - Dziwnie się zachowujesz - mruknęła. - Może potrzebujesz pomocy? - spytała, pochylając się ku niemu.
     - Nie, dam sobie radę. Coś jeszcze? Jeśli mam coś załatwiać to tylko dzisiaj, bo następnych braków nie zamierzam wypełniać - stwierdził sucho.
     - Jesteś niemiły - stwierdziła Aria. - Dlaczego tak się zachowujesz? Przecież nic ci nie zrobiłam - powiedziała załamana. - Irytuje ci sam fakt, że jestem niska i w twoim mniemaniu wyglądam jak krasnoludek?
     - Czy wyglądam, jakbym się wygłupiał? Nie mam na to nastroju, ani ochoty, więc proszę cię, przestań gadać głupoty i nie skupiaj się wyłącznie na swoim wzroście - powiedział poirytowany, prawie nie wybuchając.
     Wziął głęboki wdech, a Aria zaczerwieniła się ze złości.
     - Nie przejmuję się swoim wzrostem! - pisnęła. - To ty byłeś pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę! - dodała oburzona. - Mnie ciekawi tylko to, dlaczego tak się zachowujesz. Próbuję być dla ciebie miła, ale... tak się nie da! Jesteś najwredniejszym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałam! - mówiąc to, nadmuchała poliki jak małe dziecko.
     - Bądź sobą, nie próbuj być miłą na przymus. To jest twój problem - powiedział ozięble
     W oczach Arii pojawiły się drobne łezy.
     - Nie jestem miła na przymus! Staram się być miła dla każdego, bo taka jest moja natura! - powiedziała oburzona. - Przestań zachowywać się tak, jakby cały świat był przeciwko tobie!
     Alex milczał przez dłuższą chwilę.
     - Nie lubisz mnie prawda? - zapytał.
     - Nie dałeś mi szansy, aby cię polubić - mruknęła, odwracając się do niego tyłem. - Dam ci już spokój - dodała niepocieszona i ruszyła przed siebie. - Wracaj do klasy.
     - Jesteś dziwna. Zmuszasz się do uśmiechu, nawet jeśli kogoś nie lubisz, bo masz taką naturę -stwierdził na tyle głośno, aby go usłyszała.
     Aria zacisnęła piąstki.
     - Co ty o mnie możesz wiedzieć?! - wykrzyknęła, odwracając się w jego stronę.
     Nie czekając, pobiegła w swoją stronę. Zdecydowanie to za dużo jak na jeden dzień.
     Alex odwrócił się na pięcie. Za co ona się tak złości? Westchnął i ruszył w stronę klasy. Zza rogiem korytarza natknął się na Jima wesoło nucącego jakąś pijacką melodyjkę.
     - Siema, stary - powiedział do niego Alex
     Zdziwiony James, wystawił przed siebie rękę.
     - Siema - powiedział, szczerząc się.
     Przez ostatnie dni zdążył się zakumplować z Alexem. Był całkiem w porządku gościem, choć Aria wyraźnie temu zaprzeczała. Ciekawe dlaczego tak bardzo się nie lubili?
     - Co słychać? - spytał.
     - Twoja piękność znowu miała pretensje - powiedział i zamyślił się chwilę. - Powiedz mi, Jim, za co ona tu trafiła? - zapytał zaciekawiony.
     - Aria? - spytał zdziwiony James. - Ej, coś ty taki zainteresowany? Pamiętaj, że Aria jest moja! - powiedział, pochylając się ku niemu ze śmieszną, udawaną, groźną miną.
     - No, przestań stary - zaśmiał się szarooki - Ona mnie nie cierpi, a ja jestem tylko ciekawy, no i... kumplowi nie powiesz? - uniósł brew.
     James uśmiechnął się pod nosem.
     - Gdybym sam wiedział, dlaczego tutaj jest - powiedział w zamyśleniu. - Mimo tego, że znamy się od dziecka, nigdy nie chciała mi powiedzieć dlaczego się tu zjawiła - dodał, wzruszając ramionami. - Wiem tylko tyle, że była tym załamana.
     - Hmmm, a to ciekawe, że nikt nic nie wie o przewodniczącej.
     James pochylił się ku swojemu kumplowi.
     - Może po prostu udaje niewinną? - spytał mrocznym głosem, ale zaraz potem się zaśmiał.
     Alex westchnął cicho. Nie rozumiał humoru Jima. Postanowił zmienić temat.
     - Idziemy na tą imprezę do Catheriny?
     - Pewnie. Można iść, będzie zabawnie - mówiąc to, McZero wyszczerzył się.
     Alexowi coś podpowiadało, że sytuacja Arii to coś bardziej skomplikowanego, niż sądzi. Lecz gdzie się tego dowie, jak nie na imprezie zakrapianej procentami?
***

     Był już wieczór. Chłopak spojrzał na swój telefon. Była 21:20 a słońce już dawno zaszło. Powolnym krokiem kierował się do domu. Nigdzie mu się nie spieszyło po pracy. Spalony obiad i popcorn mogły jeszcze poczekać. Nałożył swoją ulubioną czapkę i westchnął ciężko na wspomnienie dzisiejszego dnia. Cały dzień spędził w pracy i nie było zbyt łatwo.
     Nagle latarnie zapaliły się i ujrzał siedzącą na ławeczce dziewczynkę. Postanowił dosiąść się do niej i zapytać co robi tak późno sama. Po kilku następnych krokach już wiedział, że tajemniczą dziewczynką była Aria. Usiadł na drugim końcu ławki, aby nie czuła się niekomfortowo.
     - Ciężki dzień? - zapytał, uśmiechając się do niej.
     Aria podskoczyła w miejscu. Przez moment nie wiedziała co się dzieje.
     - A-alex. Co tu robisz? - spytała niepewnie, spostrzegając znajomego chłopaka.
     - Siedzę - powiedział obojętnie. - Jest już późno - zwrócił się w jej stronę. - Nie zimno ci? -zapytał, ściągając bluzę.
     Aria spojrzała na niego i uśmiechnęła się łagodnie. Potrząsnęła głową.
     - Jestem przyzwyczajona. Lubię nocne spacery - mówiąc to, spojrzała w niebo zamyślona.
     Alex mimo jej niechęci, zarzucił na jej ramiona swoją bluzę.
     - Jeszcze się przeziębisz i wtedy co? Ta szkoła bez ciebie padnie - stwierdził. patrząc przed siebie - Co cię gryzie? - zapytał.
     Dziewczyna zarumieniła się delikatnie. Nikt nigdy nie zrobił dla niej czegoś takiego. Poziom wzruszenia sięgnął szczytów, mało nie uwalniając w jej drobnym ciele fali łez. Zdecydowanie jest za wrażliwa na wszelkie dobre, ludzkie gesty.
     - Dziękuję - szepnęła onieśmielona. - I... skąd te podejrzenie, że coś mnie gryzie? - spytała, przekręcając głowę w bok. - Czuję się świetnie. Po prostu musiałam się przewietrzyć.
     - Jesteś tu sama w nocy na dodatek w krótkim rękawku, prawdopodobnie siedzisz tu od dłuższego czasu, twój telefon nie dzwoni, a w całej okolicy prawie nikogo nie ma. Chciałaś coś przemyśleć, bo ci to spokoju nie daje - stwierdził jak prawdziwy, spostrzegawczy psycholog.
     Aria spojrzała na niego, przekręcając głowę w bok.
     - Tak. Chciałam coś przemyśleć - uśmiechnęła się niepewnie. - Trafiłeś.
     W zamyśleniu, skierowała swoje spojrzenie w rozgwieżdżone niebo. Tak naprawdę bywała tu codziennie o tej godzinie. W domu nikomu nie przeszkadzało to, że jej nie ma, a wolała siedzieć tu, niż wśród czterech, ogromnych, przytłaczających ją ścian. Na zewnątrz czuła się wolna i... tak jak to stwierdził Alex: chciała coś przemyśleć. Nie musi jednak wiedzieć, że to na jego temat myślała.
     Aria zarumieniła się lekko i pochyliła głowę ku dołowi. Nie, żeby jej się spodobał. Po prostu po dzisiejszej kłótni zrobiło jej się dziwnie przykro. Zazwyczaj z wszystkimi się dogadywała, dlaczego akurat z Alexem było inaczej?
     Cicho wzdychając, spojrzała w jego stronę.
     - Alex - zaczęła niepewnie. - Przepraszam za dzisiaj. Załatwianie wszystkich spraw szkolnych samej, nie jest łatwe - szepnęła, wbijając wzrok w ziemię.
     Zaczęła machać nogami jak dziecko z adhd.
     - Nie przepraszaj mnie za bycie odpowiedzialną za szkołę i wszystkie papiery. Chcesz, aby było dobrze, prawda? Też tak czasami mam - obdarzył ją ciepłym uśmiechem.
     Faktycznie była sympatyczną i miłą osobą. I na dodatek przeprasza. To było dla niego dość niezwykłe. Niewiele ludzi miało odwagę przepraszać za cokolwiek.
     Aria patrzyła w jego twarz z niekrytym zdziwieniem. Uśmiechał się. Najzwyczajniej w świecie się uśmiechał i był miły. Czyżby rzeczywiście źle o nim myślała? Może on sam miał gorszy dzień? Może był przybity tym, że trafił do tej szkoły? Ona sama nie była szczęśliwa, gdy się tu znalazła.
     - To było miłe, dziękuję - odpowiedziała Aria, uśmiechając się promiennie. - Chciałam przeprosić za swoje zachowanie i nerwy. Przewodnicząca nie powinna się tak zachowywać.
     Jej mina mówiła teraz: wszyscy mają mnie mieć za przykładną uczennicę, a niech ktoś pomyśli inaczej.
     Alex roześmiał się głośno
     - Jeszcze raz mnie przeprosisz, a będę musiał cię przytulić - przesunął się parę centymetrów bliżej i wyciągnął. Rozbolały go wszystkie mięśnie. Skrzywił się odrobinę.
     Aria rozszerzyła oczy w zdziwieniu. P-przytulić? Co? Żartował sobie? Na jej twarzy pojawiły się delikatne, czerwone plamy.
     - Emm... no, więc... - zaczęła się jąkać. - Ponoć jutro wybieracie się z Jimem na imprezę. Powinno być... fajnie - powiedziała zestresowana.
     - Powinnaś iść z nami ! - powiedział niezwykle ożywiony Alex. - Będzie fajnie no i pani przewodnicząca odpocznie - stwierdził.
     Widząc jej minę dodał:
     - Chociaż to przemyśl!
     Aria zaśmiała się i skuliła na ławce. Teraz miała nos tuż przed rękawem bluzy Alexa. Tak ładnie pachniała. Czy to właśnie jego zapach? Spojrzała na niego ukradkiem i odpowiedziała:
     - Takie rzeczy nie są dla mnie. Poza tym, Catherine nie lubi mojej osoby - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
     - Walić Catherinę, chyba nie przejmujesz się nią tak bardzo? Poza tym miałem na myśli Ciebie, Jima i mnie. Tylko nasza trójka - powiedział szczerze i beztrosko.
     Aria przekręciła głowę w bok i wsparła się leniwie na swojej lewej dłoni. Długo patrzyła na Alexa, nie wiedząc co odpowiedzieć.
     - Zżyłeś się z Jimem - powiedziała w końcu, uśmiechając się delikatnie. - Cieszę się, ale... dlaczego akurat ze mną?
     - A dlaczego nie? Zostawisz mnie z nim sam na sam? A jak się schleje? - powiedział, jakby dostał adhd.
     Dziewczyna mało nie spadła z ławki.
     - Jest lepsze rozwiązanie. Po prostu nie idźcie na tą imprezę - powiedziała spokojnie. - Nie jestem opiekunką do dzieci. Poza tym lepiej dla Jima będzie, jeżeli nie dotknie alkoholu - dodała poważniej.
     - Ech - westchnął. - Jak chcesz, pójdę sam bo znam naprawdę mało osób.
     - Przecież niczego wam nie zabronię - powiedziała cicho. - Idźcie, ale uważajcie na siebie. Takie imprezy nie kończą się zbyt dobrze.
     - Tak, pani przewodnicząca. A teraz odprowadzę cię do domu! - wstał i wyciągnął w jej stronę rękę.
     Aria spanikowała.
     - N-nie. Naprawdę mam niedaleko - powiedziała, oddalając się na pewną odległość od niego.
     Uśmiechnęła się do niego niewinnie, choć zdradzało ją przerażenie w oczach. Szybko ściągnęła bluzę i składając ją w idealną kostkę w powietrzu, oddała Alexowi.
     - Dziękuję - powiedziała i nim Alex się zorientował, mała blondyneczka już biegła przed siebie, jakby sam Szatan jej deptał po piętach.
     - Wiedziałem, że mnie nie lubi, ale aż tak? - stwierdził, patrząc jak ucieka.
     Może faktycznie była zakłopotana? Zmęczona księgowaniem? Kto wie. Aria to wciąż dla niego jedna, wielka zagadka.