sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział VII - "Na dachu"

Orihime: Witajcie po długiej przerwie. Ekscytujący rozdział nastał YEY. Brawa dla nas XD Wreszcie dokończyłam pisanie piosenki "Don't sleep". Niedługo ją poznacie.
Naff: Lubię placki. Nie no, standardowo to wszystko moja wina, bo nie miałam motywacji do poprawiania rozdziału C: nie bij mnie, Orihime.
***
     Rażące promienie słońca atakowały dach szkoły dla kryminalistów, nie zachęcając swoją obecnością do magicznych przechadzek. Tylko cień ratował w tej sytuacji przed nieznośnym upałem.
    Aria właśnie weszła na dach i wdychając świeże powietrze, westchnęła głośno. Znowu miała tyle na głowie. Czy choć raz dyrektor nie mógłby się okazać odrobinę bardziej poważny? Tylko dzięki niej ta szkoła stała jeszcze na mocnych fundamentach.
    Zmęczona i zaspana, usiadła w cieniu budynku i zamknęła na moment oczy.
    Zbliżająca się wycieczka ani trochę jej nie cieszyła. Od zawsze bała się Catheriny, a co dopiero całej watahy szaleńczych fanek Alexa. Nie raz, gdy przechodziła obok nich, słyszała różne plotki na swój i jego temat. Czy to jej wina, że czasem ze sobą rozmawiali? Czy to jej wina, że byli razem na ostatniej imprezie, a on wyniósł ją stamtąd prawie nieprzytomną, bo upitą? Nawet plotka, że była w stanie nietrzeźwości, szybko znalazła swoich zwolenników. Kto by pomyślał? Przewodnicząca samorządu szkolnego, najbardziej przykładna osoba w całej szkole! Cóż, nie można ukryć, że to mimo wszystko szkoła dla kryminalistów.
     Aria westchnęła ciężko. Nawet nie miała siły o tym myśleć. Jej wzrok szybko przykuł jakiś magazyn leżący obok. Od niechcenia chwyciła za niego i otworzyła go na pierwszej lepszej stronie. Jakaś bzdurna gazeta dla nastolatek. Same kłamstwa psujące współczesnej młodzieży mózg. "Jak poderwać chłopaka?", "Imprezuj na całego!", "Twój pierwszy raz - zaplanuj go jak najlepiej!". Gdy już miała go zamknąć, jej oczy zatrzymały się na znajomej twarzy. Catherina. Pewnie, w końcu była modelką. Całkiem ładną i zgrabną modelką. Była wysoka, miała długie nogi, ładną twarz i... jak mogła się z nią równać? W przeciwieństwie do Catheriny była niską, bo zaledwie 150 centymetrową dziewczyną o niesfornych, długich, blond włosach i dziecięcej twarzy. Z biustem takim, jaki posiadała, przyjęliby ją zapewne tylko do playboya, a pewnie obwinili by jeszcze magazyn o pedofilstwo, bo wciągają w to dzieci z podstawówki.
     Kręcąc głową, przeglądała dalej. Catherina, Catherina, Catherina. No, nieźle, dużo jej w tym magazynie. Raz w różowej sukience z wyzywającą miną, drugi raz z leginsami w panterkę. W sumie to nie tylko ona tam była. Jakiś chłopak pojawiał się od czasu do czasu przy jej boku. Chłopak. Z czapką na głowie. Chłodne spojrzenie szarych oczu, brązowe włosy. Co? To brzmi bardzo znajomo.
     Aria rozdziawiła buzię. Alex! Alex Parker modelem! Z nikim innym nie mogła go pomylić! Szła o zakład, że to Catherina maczała w tym swoje palce. Oniemiała, przyglądała się jego zdjęciom. Najbardziej jednak wpatrzyła się w to, gdzie Alex stał bez koszulki. Sam widok tego sprawił, że na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Cóż, siłownia trochę daje...
     - Co oglądasz? - usłyszała znienacka.
     Aria, która do tej pory była niezwykle skupiona na dokładnej obserwacji każdego mięśnia modela w gazecie, teraz krzyknęła przerażona i podrzuciła gazetę do góry. Serce mocniej jej zabiło.
     - A-Alex - powiedziała zaskoczona, łapiąc gazetę i kryjąc ją za plecami.
     Jej twarz przybrała kolor świeżych pomidorów.
     - Nic takiego - odpowiedziała szybko, uśmiechając się do niego niewinnie.
     Alex spojrzał na nią pytająco. Postanowił jednak, że nie będzie dręczył jej zbędnymi pytaniami. Jeżeli istniało coś, o czym nie chciała mu mówić to pewnie mu o tym nie powie. Cała Aria. Skryta, tajemnicza, nie do rozszyfrowania.
     Cicho wzdychając, usiadł tuż obok niej. Gdy był zmęczony pracą i szkołą, to właśnie tu przychodził. Było to miejsce, które pierwszego dnia pokazała mu Aria.
     - Wyglądasz na zmęczoną - stwierdził, przyglądając się twarzy.  
     Oparł głowę o kolana przez co jego czapka ledwo nie spadła. Sam nie czuł się dziś zbyt dobrze. Od rana rozsadzał go ból głowy.
     - Tak? - spytała niepewnie Aria - Cóż, ostatnio zbyt dobrze nie sypiam - uśmiechnęła się w jego stronę.
     Magazyn wsadziła pod tyłek, żeby Alex nie mógł dostrzec co się w nim znajduje.
     - Tajemnicza Aria, która nic nigdy nie mówi - powiedział spokojnie, sznurując buta.
     - Przecież powiedziałam, że zbyt dobrze nie sypiam - odpowiedziała z pobłażliwym uśmieszkiem Aria - Cóż więcej mam powiedzieć? Załatwianie spraw szkolnych nie jest takie łatwe - powiedziała, wzruszając obojętnie ramionami.
     - To przez wycieczkę? - zapytał, przybliżając się do niej nieznacznie.
     Od początku wiedział, że coś ukrywa. Jego ciekawość była zbyt wielka. Chciał się dowiedzieć co to takiego.
     - Zawsze mogę ci pomóc - zaoferował się.
     Aria odchyliła się do tyłu, przerażona jego bliskością.
     - Emm - zaczęła niepewnie, zerkając gdzieś w bok onieśmielona - Cóż, sama świetnie sobie radzę, ale... dziękuję - powiedziała, uśmiechając się w jego stronę uroczo.
     - Wiem, kiedy coś ukrywasz - stwierdził tajemniczo chłopak.
     Aria uśmiechnęła się zadziornie.
     - Ach, tak? - spytała - Aż tak dobrze zdążyłeś mnie poznać, że wiesz, co ukrywam? - spytała ciekawsko, pochylając się ku niemu z tajemniczym uśmiechem.
     - Potrafię czytać z twoich oczu - odpowiedział, uśmiechając się równie zadziornie.
     Przy okazji w chwili jej nieuwagi, rozwiązał jej trampka. Żartów nigdy za wiele.
     Dziewczyna zarumieniła się i spojrzała w bok. Pokonał ją. Jeżeli chodzi o pewność siebie, Alex zdecydowanie dominował i nie mogła tego w żaden sposób ukryć.
     Próbując uciec od tej niekomfortowej sytuacji, podniosła się z ziemi, przy okazji chwytając za magazyn i kryjąc go za swoimi plecami.
     - Chyba już pójdę - powiedziała cicho.
     - Jeśli tego chcesz - odpowiedział chłopak, udając obojętność.
     Sam podniósł się z betonu i zawisł na barierce tak głową w dół. Ból głowy coraz bardziej mu doskwierał. Potrzebował rozpaczliwie świeżego powietrza.
     - Alex? - spytała cicho Aria, zatrzymując się w połowie drogi - Źle się czujesz?
     - Ja? Czemu pytasz? - odpowiedział, patrząc na nią do góry nogami.
     Trzymał się rękoma barierek, aby nie spaść.
     - Tak wyglądasz - mówiąc to, oddaliła się w stronę drzwi. - Jakby coś było nie tak, możesz przyjść. Mam zrobiony kurs pierwszej pomocy i te sprawy - powiedziała niepewnie, cofając się do tyłu z ukrytą za plecami gazetą - Idę, bo czeka mnie jeszcze wiele pracy!
     Gdy skończyła swoją wypowiedź, wypadła jak strzała za drzwi. Marzyła tylko o tym, aby wyrzucić ten magazyn do śmietnika. Przysięgła sobie, że nigdy więcej nie będzie patrzeć na męskie klaty z takim zamiłowaniem, szczególnie, jeżeli będzie to klata należąca do Alexa.
     Aria zarumieniła się w biegu. Jej zakłopotanie sprawiło, że w jednej chwili poplątały jej się nogi. Nim się obejrzała, z głośnym piskiem zleciała ze schodów. Wylądowała na samym dole z obitymi kolanami i gazetą, która wylądowała na jej twarzy. Niefortunnie otworzyła się akurat na stronie ze zdjęciem Alexa bez koszulki.
      Jęknęła bezradnie. To jakieś niemożliwe fatum.
      - Nic ci nie jest? - zapytał Alex, który, gdy tylko usłyszał krzyk przewodniczącej, zjawił się na dole. Widok leżącej na betonie dziewczyny lekko go przeraził. W pierwszej kolejności postanowił zdjąć z jej głowy gazetę. Kto wie, może utraciła przytomność? Nagle szczęka opadła mu ze zdziwienia w dół. Magazyn dla nastolatek. Co za żenująca historia. Uśmiechnął się sam do siebie drwiąco.
      Aria spojrzała przerażona na Alexa i zaraz poderwała się z ziemi.
     - To nie tak jak myślisz! - wykrzyknęła przerażonym głosem, wystawiając przed siebie ręce w obronnym geście. - Naprawdę! Ja... przypadkiem znalazłam tą gazetę!
     - Hmmm? Interesujące - przybliżył się do niej z uśmieszkiem pełnym wdzięku. - Jeśli chcesz autograf, zawsze możesz o niego poprosić - odpowiedział.
     - To naprawdę nie tak! - pisnęła ultradźwiękowym głosem Aria, zaciskając piąstki jak małe dziecko, które nie dostało lizaka.
     Alex jednym ruchem wyciągnął z kieszeni cukierki.
     - Chcesz jednego? - zapytał niskim tonem głosu, gdyż nie lubił piszczenia.
     Aria przekręciła głowę w bok. Wyjątkowo szybko zmienił temat z magazynu na cukierki. Biorąc jednego z nich, kiwnęła dziękująco głową. Patrzyła się na niego spode łba, nie wiedząc co powiedzieć. Nie chciała, aby pomyślał o niej coś złego. Przecież znalazła tą gazetę przypadkiem. Swoją drogą - bardzo ciekawiło ją dlaczego Alex został modelem?
     - Chyba się zraniłaś - powiedział chłopak, patrząc na jej nogę.
     Wyciągnął z torby plaster i przykleił go do jej kolana.
     - Boli? - zapytał z troską.
     Aria spoglądała w zmartwioną twarz Alexa, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Pierwszy raz, okazał się być wobec niej troskliwy. Czyli... jednak kryje się w nim coś poza chłodem i byciem wrednym.
     Uśmiechnęła się do niego uroczo, a jej policzki oblały się rumieńcem radości.
     - Nie - odpowiedziała. - Dziękuję.
     Alex wziął głęboki wdech, zupełnie, jakby szykował się do ciężkiej walki.
     - Wiesz - zaczął niepewnie - Zjawiłem się na dachu, ponieważ chciałem coś przemyśleć. Odkąd wyprowadziłem się z rodzinnego domu, potrzebuje pracy, a utrzymanie jest drogie. Musiałem się zgodzić na tą sesje - mówiąc to, podrapał się po czapce, przymykając zażenowany oczy.
     Aria spojrzała na Alexa współczująco. Nie sądziła, że sam zarabia na swoje życie i jeszcze chodzi do szkoły. Musi być mu naprawdę ciężko. Może właśnie dlatego jest czasem niemiły?
     - Jestem pod wrażeniem - powiedziała z pokrzepiającym uśmiechem. - Utrzymujesz siebie i jeszcze chodzisz do szkoły. A ja czasem narzekam, że robię wszystko w szkole sama. To nic w porównaniu z tobą - powiedziała z podziwem.
     - Powiedziałem ci to, ponieważ nie chcę, żebyś sądziła o mnie źle. Każdy ma na swój sposób ciężko - stwierdził, wzruszając ramionami.
     - Nie sądzę o tobie źle - powiedziała zdziwiona. - To, że byłeś w jakiejś gazecie i ściągnąłeś koszulkę - tu się lekko zakłopotała - Nie oznacza, że... że... to coś złego. Tym bardziej, że potrzebujesz pieniędzy. Poza tym... Alex, to twoje życie! Każdy ma jakieś zainteresowania, potrzeby - czuła, że z zakłopotania zaczyna mówić coraz więcej głupich rzeczy.
     Zarumieniła się i umilkła, wpatrując się w podłogę z niewinnym uśmiechem.
     - Może... Chcesz spędzić czas na dachu? - spytała po chwili.
     - Jeśli przewodnicząca proponuje to nie odmówię - powiedział odrobinę zdziwiony Alex, wkładając ręce do kieszeni.
     Jeszcze niedawno, po raz pierwszy świat zobaczył upitą przewodniczącą szkoły, najbardziej przykładną osobę w tym mieście, a dziś, to ona proponowała mu, że spędzą czas, gdy za kilka minut miał zabrzmieć dzwonek na lekcje. No, ładnie. Przez niego się rozszalała.
     Obydwoje z powrotem ruszyli na dach.
     - Opowiedz mi o swoim domu - powiedziała Aria.
     - Domu? - spytał zadziwiony - Ale tam nie ma nic ciekawego - stwierdził, siadając pod budynkiem. - Lepiej opowiedz o swoim - zaproponował, uśmiechając się.
     Aria usiadła pod ścianą, poprawiając swoją uprasowaną, zieloną sukienkę.
     - Mój dom? - spytała niepewnie. - Jak każdy inny - uśmiechnęła się niewinnie w jego stronę. - Ma kuchnię, łazienkę, kilka pokoi...
     Alex patrząc na nią, zaczął się śmiać. Własnym oczom nie wierzył. Siedziała obok niego dziewczyna i na dodatek ją lubił. Wiedział, że cokolwiek by powiedziała, spodobałoby mu się to.
     Już po chwili złapał się za głowę. To wszystko idzie w złą stronę. Nie powinien się do niej aż tak przybliżać. Bezradnie zakrył dłońmi twarz.
     Aria spojrzała troskliwie na kolegę i przybliżyła się do niego.
     - Coś nie tak?
     - Wszystko jest nie tak - odpowiedział niespokojnie. Spojrzał na nią i jej zatroskaną minę.-Aria... czuję się jak ufoludek, kiedy pożerasz mnie wzrokiem - powiedział, unikając tematu.
     - He? - spytała zdziwiona Aria, przekręcając głowę w bok.
     - He? - zrobił podobną, zdziwioną minę, przekręcając głowę w drugą stronę. Uśmiechnął się zabójczo.
     - Nie przedrzeźniaj mnie - powiedziała lekko oburzona Aria.
     - Dlaczego? - zapytał rozbawiony.
     Przybliżył się do niej i potargał jej blond włosy.
     - Aleeeex! - pisnęła, mimo wszystko się śmiejąc.
     Chociaż na chwilę mogła odpocząć od codziennych, szkolnych trudów. Zazwyczaj nie miała zbyt wiele wolnego czasu. Alex był dziś jej oazą spokoju.
     - Ariaa! - przedrzeźniał ją Alex, tuląc i jednocześnie robiąc bezlitośnie supełki w jej włosach.
     - Jesteś okrutny! - pisnęła.
     Próbując się uwolnić, podjęła próbę podniesienia się z ziemi. Przez niecne gesty Alexa, skończyła się ona na tym, że na niego wpadła. Alex bezlitośnie spojrzał w jej oczy, a na jego policzkach pojawiły się leciutkie rumieńce.Wiedział, że jeśli nie zabierze tych włosów z jego twarzy to nie wytrzyma i zacznie się śmiać.
     Dziewczyna spojrzała na niego wystraszona. Poczuła, że robi jej się gorąco. Była tuż nad Alexem i zasłaniała mu twarz włosami. Nie wiedziała jak wyjść z tej stresującej sytuacji. Niewiele myśląc, zaczęła łaskotać Alexa.
     - Nieee! - roześmiał się Alex, próbując się bronić przed niewinnym wybrykiem - Będę już grzeczny!
     - Ty grzeczny? - spytała rozbawiona, dalej go łaskocząc.
     Alex, pragnąc się ratować, złapał za jej nadgarstki w jedną rękę, a drugą objął jej drobne ciało.
     - Zawsze jestem grzeczny - stwierdził tajemniczym głosem, patrząc prosto w jej oczy.
     Aria spojrzała na niego zaskoczona. Patrzyła się prosto w jego szare, chłodne tęczówki, nie mogąc z nich spuścić wzroku. Właśnie ją zniewolił, ograniczając jej ruchy, co w żaden sposób jej nie przeszkadzało. Czuła na sobie ciepło jego ciała. To było przyjemne uczucie. Pragnąc ukryć swoje zażenowanie, ukryła głowę w jego piersi, delikatnie się w niego wtulając. Na jej twarzy pojawił się drobny, choć zakłopotany uśmiech. Był przepełniony bezradnością.
     Jej zachowanie coraz bardziej zaskakiwało Alexa. Aria to dziewczyna, która nie jest prosta w obyciu. Czasami całkowicie jej nie rozumiał, a czasami zdawało mu się, że rozumie ją aż za bardzo.
     Delikatnie pogłaskał ją po głowie, uwalniając jej nadgarstki. Jej uśmiech z pozoru niewinny, lecz kojący dusze - tak ją właśnie widział.
     - Przepraszam - powiedziała cicho, nie patrząc w jego twarz.
     - Nie przepraszaj - powiedział swym niskim głosem, oddając się chwili. - Musisz być naprawdę zmęczona całą tą szkołą - stwierdził głośno.
     Aria potrząsnęła głową, zaciskając drobne piąstki na koszulce Alexa.
     - Czuję się... - zaczęła, maksymalnie ściszając głos. - Samotna.
     - Nie tylko ty - stwierdził równie cicho Alex.
     W takiej chwili najchętniej zacząłby grać na telefonie dla zapomnienia, ale czy mógł zapomnieć, gdy ona czuła to samo?
     - Nie martw się. Wszystko się zmieni po skończeniu szkoły - odpowiedział.
     Aria potrząsnęła głową. Kochała tą szkołę, mimo dziwności, jaką w sobie miała. Było tu lepiej, niż na jakimkolwiek miejscu na ziemi. Wolała to miejsce bardziej, niż swój dom. Wiedziała, że po ukończeniu szkoły zacznie się prawdziwe piekło. Tu, póki co, czuła się bezpiecznie.
     Podniosła nieśmiało wzrok do góry. Nie chciała wykorzystywać Alexa. Odsunęła się od niego delikatnie.
     - Alex, opowiedz mi coś o sobie - powiedziała cicho, zerkając gdzieś w bok i powracając do swojej skulonej pozycji siedzącej.
     - O mnie? - zdziwił się chłopak.
     Kompletnie nie miał pojęcia, co mógłby o sobie powiedzieć. Zimny drań o stu twarzach? Miłośnik sportu i siłki? Maniak gier telefonowych? To było coś, co Aria zdążyła już na pewno wywnioskować.
     - No, więc dobrze - zaczął bezradnie - Mam młodszego brata i siostrę. Przeprowadziliśmy się z powodu mojego ojczyma. Callie mieszka z moją babcią, a Danny ze mną. Drugim powodem rozłąki jest to, że facet naszej matki jest bokserem i nie mogłem bronić rodzeństwa, gdy mnie nie było - powiedział to tak szybko, że tylko nieliczni pewnie by go zrozumieli.
     Aria spojrzała na niego zaskoczona.
     - Naprawdę? - spytała cicho, przybierając smutną minę. - To przykre.
     Chłopak jęknął głośno.
     - Straszne jest wychowywanie młodszego rodzeństwa. Nie polecam: Alex Parker - powiedział Alex - Twoje życie też nie wygląda na łatwe
     Aria uśmiechnęła się delikatnie.
     - Ale ja w przeciwieństwie do ciebie, jestem jedynaczką.
     - Jakby to miało mnie pocieszyć - stwierdził - Miałaś powiedzieć: nawet krasnoludki są większe ode mnie lub: nie cierpię żyraf - zaśmiał się beztrosko.
     Aria również się zaśmiała, choć już po chwili zorientowała się, że została właśnie "obrażona".
     - Ej, nie jestem niższa, niż krasnoludki - powiedziała oburzona, zakładając ręce na piersi. - 150 cm to nie tak mało, prawda? - spytała z nadzieją .
     - Nawet drożdże więcej rosną - powiedział cicho, drażniąc się z nią.
     Poklepał ją po główce, traktując ją tym samym jak małe dziecko. Dokładnie tak samo troszczył się o siostrę. Kto wie, może jego zainteresowanie Arią spowodowane jest tym, że przypomina mu dziewczynkę z podstawówki? Od zawsze był troskliwy i czuły na szkody dziejące się dzieciom.
     - Jesteś okropny - odpowiedziała oburzona Aria.
     Gdy dzwonek na przerwę odezwał się, postanowiła, że czas podnieść się z ziemi i wrócić do swoich obowiązków.
     - Męska żyrafa - podsumowała, wystawiając do niego język z góry.
     - Tylko na to czekałem, krasnalu - zaśmiał się okrutnie Alex.
     Również wstał i otrzepał się.
     - Pani przewodnicząca zagadała. Zupełnie jak moja siostra - westchnął, trzęsąc głową z uśmiechem. - Czas uciekać. - mówiąc to, wystawił w jej stronę dłoń i ruszył w stronę wyjścia.
     Aria uśmiechnęła się do jego pleców. Może dziwnie to zabrzmi, ale powoli zaczynała go lubić. Dziś, pokazał jej swoją zupełnie inną stronę, pozbawioną chłodu. Kto wie, może to nie koniec zaskoczeń ze strony Alexa Parkera?

wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział VI - "Niektóre rzeczy przychodzą z czasem"

Naff: No i jest następny rozdział. Ostatnio razem z Orihime tworzymy utwory odpowiadające naszym bohaterom. Mi przypadła w udziale Aria, jej Alex. Oczywiście pojawiły się też wesołe kombinacje na temat Catheriny, czy Jamesa i jego: "chlej, chlej, wódkę lej", ale... z tym się chyba wstrzymamy. Piosenka Arii nosi roboczy tytuł: "Przez świat".
Orihime: Tekst do piosenki o Alexie nosi tytuł "Don't sleep". Mam pomysł na nawet kilka na wersje ale nigdy nie mogę się zdecydować-bo ten Alex taki tajemniczy. Myślę, że jeszcze parę wypadów z Naffem do Muzycznej i będziemy miały całkiem niezłe kawałki :D
***

     Miękka poduszka, przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele i delikatne promienie słoneczne ogrzewające twarz. Wszystko to, wywoływało wczesnym porankiem, szeroki uśmiech na twarzy blondwłosej dziewczyny. Była szczęśliwa, mimo tego, że nie pamiętała w ogóle wczorajszego dnia. Czym była spowodowana ta nagła amnezja?
     Ziewając cicho, powoli zaczęła otwierać oczy. Długo wpatrywała się w obiekt do którego była przytulona, nie mogąc ogarnąć co się dzieje. Gdy jednak zdała sobie sprawę z tego, że leży z Alexem w jednym łóżku, a on patrzy się na nią z uśmiechem, krzyknęła na całe gardło i stoczyła się na podłogę razem z kołdrą.
     - Dzień dobry, Aryjko - powiedział Alex, jednocześnie śmiejąc się z jej reakcji. - Jak ci się spało? - zapytał niewinnym głosikiem.
     Aria odwinęła się z kołdry i usiadła na podłodze. Była cała czerwona na twarzy. Nie mogła nawet wymówić żadnego słowa. Wpatrywała się w chłopaka z rozdziawioną buzią. Bynajmniej do czasu, gdy nie spostrzegła w co jest ubrana.
     Różowa piżama z jednorożcem, która nie dość, że przedstawiała jej biust w całej okazałości, to jeszcze odkrywała brzuch. Spodenki zaś obciskały ją niemiłosiernie z tyłu. Co ona do cholery na sobie miała?! Czemu była w jego domu?! Czemu leżała z nim w łóżku?!
     - C-co tu się dzieje? - spytała przerażonym głosem - Co my... - nie dokończyła, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
     - Dobrze się z tobą bawiłem w nocy. Byłaś taka... żywa - stwierdził chłopak, udając zamyślenie.
     W duchu tak naprawdę mało nie wybuchł ze śmiechu. Jej reakcja aż prosiła się o dolanie oliwy do ognia.
     Aria rozszerzyła oczy nie tyle w zdziwieniu, co wielkim przerażeniu.
     Ona, Alex, łóżko, noc. Dobrze się bawił? Była żywa? Co? Nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. To na pewno jakiś niesamowity koszmar.
     Uprzednio zasłaniając się dłońmi, zaczęła niepewnym głosem:
     - My... naprawdę... to... że... znaczy... co my... zrobiliśmy?
     - Oj, dużo by wymieniać, byłaś taka kreatywna i najlepsza ze wszystkich, jakie miałem do tej pory - Alex nie wytrzymał i wybuchł śmiechem, obserwując jej minę.
     Tak naprawdę nigdy nic z nikim nie robił, ponieważ nie cierpiał zachowań dziewczyn, które go otaczały.
     Aria już miała się rozpłakać na dźwięk słów, które wymówił Alex, gdy nagle usłyszała jego szaleńczy śmiech. Z drobnymi łzami w oczach, rzuciła:
     - Jesteś okropny!
     - No, przecież wiem! Wracaj do łóżka, bo mamy jeszcze godzinę spania - rzekł, układając głowę na poduszce - A może chcesz śniadanie? - zaproponował, uśmiechając się szczerze.
     - Nie chcę niczego od ciebie - mruknęła zarumieniona Aria, podnosząc się z podłogi i owijając kołdrą. Była zażenowana tym, jak wygląda i ogólnie całą sytuacją. Wciąż niczego nie rozumiała. Miała tyle pytań...
     - N-nie chcę już z tobą spać. Nie mogłabym ci spojrzeć w twarz - szepnęła, spoglądając gdzieś w bok zawstydzona.
     - Aria, przecież nic się takiego nie stało. Byłaś pijana, a ja cię przyniosłem do domu i położyłem cię spać u Dana. Bałaś się burzy i przyszłaś do mnie - opowiedział jej Alex.
     Wstał, patrząc prosto w oczy, które unikały jego spojrzenia.
     - Ja... pijana? - zdziwiła się, od razu spoglądając w twarz Alexa - Jak to? Przecież bym nie tknęła alkoholu - mówiąc to, spojrzała nachmurzona w podłogę.
     Nie mogła przetrawić tej informacji, a co dopiero tego, że Alex przyniósł ją do swojego domu. Nie zaprowadził, PRZYNIÓSŁ. Na dodatek ona o własnych siłach przyszła do jego pokoju i wlazła mu do łóżka. Jak to się stało? W normalnym stanie z pewnością by tego nie zrobiła. Co prawda burzy się bała, ale nawet gdy była mała, nie dręczyła rodziców swoją nocną obecnością. Zawsze ukrywała się pod kołdrą i ze łzami w oczach czekała na koniec burzy.
     - Nie ma się czego wstydzić. Każdy się czegoś boi. Ja na przykład boje się ...- urwał w tym momencie. Czego tak naprawdę się bał? Nie było takiej rzeczy materialnej, której by się wystraszył.-Nie ważne już - wyszedł z pokoju, mijając ją i kierując się do kuchni - Co chcesz na śniadanie?-zapytał.
     Zrezygnowana Aria ruszyła za Alexem, wciąż owinięta w szeroką kołdrę. Wstydziła się ubioru, który na sobie miała.
     - Niczego nie chcę - powiedziała cicho - Przecież mam własny dom - mówiąc to, posłała mu delikatny uśmiech.
     Widziała, że Alex nie żyje w zbyt dogodnych warunkach, a wręcz przeciwnie. To najgorsze mieszkanie jakie w życiu widziała. Pewnie nie miał zbyt wiele pieniędzy na utrzymanie. Po co ma marnować jego czas i pożywienie?
     - O czym myślisz ? - zapytał, przygryzając wargę.
     Miał szczęście, że Aria widziała jego tył, a nie przód. Podobało mu się jej tulenie w nocy. Był cholernie zadowolony z tego powodu, lecz nie chciał, aby to widziała. Posmarował kanapkę masłem, czekając na jej odpowiedź.
     - O niczym szczególnym - odpowiedziała spokojnie Aria - Mogę się przebrać? - zapytała niepewnie.
     - Pewnie, czuj się jak u siebie - powiedział, wracając do robienia kanapek. Gdy tylko wyszła z kuchni, chłopak ciężko westchnął i oparł się głową o szafkę. - O czym ty myślisz, cholerna głowo -powiedział cicho do siebie.
     Aria tymczasem zdążyła trafić do pokoju obok i zdjąć z siebie dziwną, przykrótką, różową piżamę. Gdy zmieniła ją na swoją błękitną sukienkę, odetchnęła z ulgą. Teraz czuła się normalnie. Chociaż... czy normalnie można czuć się w pokoju przepełnionym popcornem? Popcorn na biurku, popcorn pod szafką, popcorn przy drzwiach, a nawet na suficie, jakkolwiek brat Alexa to uczynił. Aria zaczęła się zastanawiać, czy z jego rodziną wszystko jest w porządku.
     Rozczesując palcami swoje blond, roztrzepane włosy, wyszła z pokoju i stanęła niepewnie w kuchni.
     - Alex - zaczęła, spoglądając na jego plecy - Jak to się stało? - spytała cicho.
     Chłopak nadal opierał głowę o szafkę. Na dźwięk jej głosu aż podskoczył.
     - Ale co się stało? - spojrzał na nią ukradkiem.
     Aria przekręciła głowę w bok nierozumnie.
     - No, wiesz, upiłam się - mruknęła niezbyt chętnie.
     Wciąż nie mogła w to uwierzyć. Było jej tak bardzo wstyd.
     -To głównie moja wina. Najpierw namówiłem cię do jednego drinka, a potem pytałem się o różne sprawy, na które i tak nie odpowiedziałaś. Potem cię nie dopilnowałem. Ten pomysł z  pójściem na imprezę był zły - zwierzył się jej.
     Nie wiedział czy będzie teraz zła lub walnie mu w twarz, lecz zmyślanie historyjek spowodowałoby pogorszenie się ich relacji. Zawsze wolał szczerość od wybitnych kłamstw.
     - Przepraszam - dodał.
     Aria z nagła pobladła. Nie odzywała się przez dłuższą chwilę. Sama nie wiedziała, jak może nazwać to, co teraz czuje. Zawód? A co jeśli myliła się w stosunku co do Alexa? Może niczym nie rożni się od reszty uczniów szkoły dla kryminalistów?
     Westchnęła ciężko, niezbyt pocieszona ową wiadomością.
     - To co mówisz, naprawdę boli - powiedziała cicho - Nie sądziłam, że kiedykolwiek ktoś będzie chciał mnie upić po to, aby wyciągnąć coś ze mnie.
     Spojrzała na niego.
     - Wiesz, Alexie, niektóre rzeczy przychodzą z czasem - powiedziała spokojnie - Na przykład wtedy, kiedy zdobędziesz czyjeś zaufanie - zakończyła, posyłając mu uspokajające spojrzenie.
     Aria potrafiła wybaczać wiele, choć nie wszystko. Cały czas wierzyła w ludzi.
     - Z czasem. To dość ciekawe, bo nikt nic o tobie nie wie. Czyżbyś nikomu nie ufała? - zapytał zaciekawiony.
     Aria westchnęła bezradnie.
     - Jak myślisz, dlaczego niektórzy ludzie nie opowiadają o sobie? - spytała spokojnie.
     W myślach sama odpowiedziała na to pytanie: bo są rzeczy o których chcą zapomnieć. Rzeczy o których inni nie muszą się dowiadywać.
     - Rób jak uważasz, ale ja już nie zamierzam się w to mieszkać. Nikomu nie ufasz, to w sumie nawet i lepiej - odpowiedział, wracając do swojej chłodnej postawy.
     - Alex, to nie tak, że nikomu nie ufam - powiedziała załamanym głosem Aria - Zresztą... - powiedziała, całkowicie poddając się.
     Po co ma się trudzić z tłumaczeniami, skoro i tak zostaną źle zrozumiane. Od początku ich wspólnej znajomości nie dogadywali się zbytnio. Kręcąc głową, dodała:
     - Pójdę już.
     - Nie dokończysz, bo nie warto. Wszystko wywnioskowałem z twojego zachowania, ale co ja tam mogę wiedzieć - powiedział głośno.
     Aria przybrała nachmurzoną minę. Powoli słowa Alexa zaczynały ją irytować.
     - Myślę, że wnioskowanie z postawy nie jest twoją mocną stroną - odpowiedziała chłodnym głosem, ruszając w stronę drzwi.
     Alex spojrzał na nią. Nie chciał źle, lecz zawsze robił coś, co kogoś musiało zranić. Postanowił ją nie zatrzymywać, ponieważ wiedział, że tylko sprawi jej dodatkowy ból.
     Aria przystanęła na chwilę przy samych drzwiach.
     - Dziękuję za troskę - powiedziała cicho i otworzyła drzwi, wychodząc za nie.
     Posłała Alexowi ostatnie, smutne spojrzenie i odeszła.
     Jego telefon rozpoczął wydzwanianie. Alex tylko ziewnął, nawet nie podchodząc do urządzenia.Wyciągnął się do góry i zamyślił. Ta Aria, gdy była pijana nawet była zabawna.W końcu sama piła i nikt jej nie zmusił. Prawda jednak była taka, że ją okłamał. Nie wiedziała, że pije napój alkoholowy. Teraz musiała go nienawidzić.
***

     Pochmurny dzień przywitał mieszkańców Yale, co wcale nie dziwiło klasę III w szkole dla kryminalistów. Nad klasą przeleciał cyrkiel, a na korytarzu słychać było lament.
     - Delto, moja delto! Widzisz to i nie płaczesz! - wykrzykiwał Chędoży.
     W tej szkole nie było to niczym dziwnym. Połowa klasy nie słuchała, a druga połowa nie mogła pojąć magicznych wzorów. Alex na szczęście nie miał z tym problemu. Olewając matematykę, zabrał się za czytanie gazet. Biedny Jim- pomyślał, znad gazety o chłopaku stojącym przy tablicy.
     Nagle poczuł na plecach czyjeś ręce. Odwrócił głowę do tyłu i ... tak, to była Catherina. Alex spojrzał na nią badawczym wzrokiem - od swoich fanek słyszał kiedyś, że rozwiązała zadanie, licząc siwe włosy nauczycielowi. Niesamowita teoria.
     Ciemnowłosy odwrócił się do nauczyciela. Otaczały go nudy, nudy i nudy. aż tu nagle... ktoś zapukał do drzwi.
     Chędoży już naszykował zabójczy cyrkiel, aby trafić nim w nowo przybyłą osobę. Dziewczyna stojąca za drzwiami podejrzewała jednak, co ją czeka. Otworzyła drzwi i ukryła się za nimi. Gdy cyrkiel wbił się już w ścianę, weszła spokojnie do klasy i rozświetliła ją swoim promiennym blaskiem.
     - Dzień dobry - przywitała się z nauczycielem - Chciałabym coś ogłosić.
     Jim machnął do Arii spod tablicy, za co dostał cyrklem w tyłek.
     - Ogłaszaj - powiedział obojętnie nauczyciel, siadając za biurkiem - Rób to zadanie, McZero. Chyba nie chcesz rozgniewać świętej delty...
     Aria posłała Jimowi współczujący uśmiech, po czym skierowała się w stronę 3 klasy. Wiedziała, że gdzieś tam siedzi Alex, ale po ostatnich wydarzeniach zwyczajnie wstydziła się jego obecności. Widziałam ją w stanie, w jakim nikt nie powinien jej widzieć. Była u niego w domu, w piżamie jego siostry i spała z nim w jednym łóżku. To takie zawstydzające. Na myśl o tym, zarumieniła się delikatnie.
     Biorąc głęboki wdech, ukryła żenujące myśli gdzieś w ciemnym kącie umysłu i zaczęła swoją przemowę:
     - Za tydzień czeka nas szkolna wycieczka nad morze.
     Mówiła dalej. Całość miała już dokładnie wyuczoną. Zawsze, gdy była wysyłana z misją związaną z ogłaszaniem czegoś, musiała przygotować sobie na papierze przemowę, którą potem idealnie, bez zacinania wygłaszała.
    Gdy skończyła swoją wypowiedź, uśmiechnęła się i zapytała:
     - Ktoś jest chętny?
     W klasie nastała cisza. Uniosła się tylko jedna ręka.
     - Kwalifikuje się do wyjazdu? - zapytał Alex, skupiając się na grze na telefonie.
     Aria spojrzała w stronę Alexa i zarumieniła się jeszcze bardziej.
     - Każdy może jechać - odpowiedziała grzecznie.
     Chłopakowi wpadł genialny plan do głowy.
     - Jim, delta to 25, a x1 = 3, x2 = -14. Czyli x2 odrzucamy. Jimie, zgłoś się teraz na wycieczkę - mówiąc to, spojrzał na Jamesa, który nawet nie wiedział o czym mowa.
     - Eee... - zaczął, patrząc na kumpla zdziwiony.
     Szybko zapisał wyniki na tablicy, usiadł w ławce i podniósł rękę.
     - To ja też jadę! - wykrzyknął z wyszczerzem - a ty? - mówiąc to spojrzał na Arię.
     - Ja? - zdziwiła się - także jadę - odpowiedziała niepewnie.
     Aby ukryć swoje zażenowanie, wbiła wzrok w kartkę, którą trzymała w ręku i zapisała na niej dwa, znane jej imiona. Alex Parker, James McZero.
     - Alexiu, jaki ty mądry! Ja też jadę! - zgłosiła się Catherina, dusząc Alex od tyłu - Morze i my, kochanie! - krzyczała radośnie.
     Alex walczył o życie, wypuszczając z siebie różne, dziwne oddźwięki. Aria westchnęła cicho i niechętnie zapisała: Catherina Adams. Cóż, ta wycieczka będzie ciekawa. Zgłosiło się jeszcze kilka osób. Głównie fanki Alexa.
     Parker, uwolniwszy się od macek Catheriny, spojrzał na nią, jakby miał ją zaraz zabić. Przez nią przegrał 70 level, a jego 3 godziny starań były daremne. W klasie już nikt się nie zgłosił i powstał hałas w postaci plotkujących fanek.
     - To już wszyscy? - spytała, rozglądając się po klasie.
    Gdy nikt nie odpowiedział, skinęła głową w stronę nauczyciela i bez słowa wyszła z klasy. Czuła się źle i naprawdę nie wiedziała dlaczego. Być może to Alex mieszał jej w głowie?

wtorek, 28 października 2014

Rozdział V - "Burza nad miastem Yale"

Naff: Orihime, ponownie możesz być ze mnie dumna. Moja prędkość wstawiania i poprawiania czegokolwiek w rozdziałach jest dobitna XD. No, nic. Ważne, że jest kolejny rozdział.
***

     Alex rozejrzał się dookoła, poszukując swych znajomych. Gdy wrócił, na ich miejscach siedziały jakieś dwie dziewczyny obściskujące się. Postanowił, że oddali się stąd jak najdalej może. Ruszył instynktownie w kierunku gwaru. Przy okazji zastanawiał się: jak zniknąć Catherinie z oczu. Przestać chodzić do szkoły? Popełnić samobójstwo? Właściwie to on nic nigdy nie czuł do dziewczyn, ponieważ przez jedną z nich trafił do tej szkoły.
     Przepchnął się pomiędzy kilkoma osiłkami i przetarł oczy, nie wierząc w to, co widzi. Ujrzał Arię wyginającą się na stole. Nie myśląc zbyt wiele, chwycił ją za rękę i pociągnął w dół tak, żeby zeszła. Udało się. Wpadła wprost w jego objęcia.
     - Dlaczego to zrobiiiiłeś? - spytała jak małe dziecko.
     W tym samym momencie James podszedł do nich.
     - Ja pieprzę. Ty to widziałeś? Ktoś podmienił Arię - powiedział przerażony Jim, patrząc się na swoją roztrzepaną i zarumienioną przyjaciółkę, która uśmiechała się teraz od ucha do ucha, jakby zjarała coś dobrego.
     - Z tobą się później rozliczę - powiedział beznamiętnie Alex.
      Jak mógł jej nie przypilnować? Przecież musi mieć kogoś kto się o nią martwi. Czy Jim nie był jej przyjacielem?
     - Idziemy - mruknął chłodno do Arii.
     Dziewczyna spojrzała na niego spode łba.
     - Chcę tu zostać! - pisnęła.
     - Jesteś pijana i chcesz tu zostać? - zapytał, unosząc brew - Proszę, chodź ze mną.
     Aria spojrzała na niego ze słodkimi oczkami.
     - A co mi daaaasz? - zapytała jak małe dziecko.
     James tymczasem złapał się za głowę. Nigdy nie podejrzewał, że będzie miał okazję zobaczyć rozszalałą, upitą Arię. To za dużo jak na jego głowę.
     - A co byś chciała? - zapytał Parker, puszczając do niej oczko.
     Delikatnie ciągnął ją za rękę do wyjścia. Chciał odwrócić jej uwagę.
     - Czekoladę - powiedziała cicho Aria, chmurząc się.
     James mało nie strzelił gleby. Pewnie. Aria fanką słodyczy. Wyciągnął z kieszeni jakiegoś czekoladowego trufla zawiniętego w papierek i podał jej.
     - To nie czekolada - mruknęła.
     - Cukierek czekoladowy. Jedno i to samo - powiedział Jim, wzruszając ramionami.
     Aria bez słowa przyjęła go i od razu zjadła.
     - Tylko, że on z rumem był - powiedział Jim w zamyśleniu.
     Alkohol tylko wzmacniał Alexa analityczne myślenie. Chciał już iść z tego domu, a jeszcze musiał ją odprowadzić. Na Jima nie mógł liczyć, jeśli nie przypilnował jej te parę minut jak go nie było. Gorzej niż dzieci.
     Jego rozmyślania przerwał oddźwięk komórki. Wyciągnął ją z kieszeni i odczytał smsa: "śpimy u babci, Dan.". O, tak. Dziś odpoczynek od szaleńczego popcornoholika.
     - Ejejejej! Aria! - wykrzyknął z nagła Jim, przerywając rozmyślania Alexa.
     Właśnie złapał zataczającą się Arię, której oczy zamykały się jak u śpiącego dziecka.
     - Nie możesz tutaj spać, rozumiesz?
     Aria potrząsnęła głową ze śpiącym uśmieszkiem.
     - Alex, to był cholernie zły pomysł, aby ją upijać - mruknął załamany James - Co teraz z nią zrobimy? Nie wiem gdzie ona mieszka! Nigdy nie chciała mi powiedzieć!
      Alex spojrzał wzrokiem seryjnego mordercy. Właśnie stracił szansę spania samemu w domu. Chyba, że położy ją w innym pokoju
     - Wiem! Prześpi się u mnie, bo mam wolny pokój - powiedział szybko, łapiąc Arię w pół.
     Blondynka spojrzała na niego znad śpiących, przymrużonych oczu. Zamrugała kilka razy, nie ogarniając, co się dzieje wokół niej.
     James spojrzał morderczo w stronę Parkera.
     - Tylko prześpi? - spytał iście zabójczym głosem.
     Alex zbyt zmęczony na podejrzenia i rozmowy z Jimem, któremu chętnie by urwał głowę, westchnął.
     - Nie będę ci kraść twojej dziewczyny, bo żadnej nie chcę. Jestem zimnym draniem, bez jakichkolwiek uczuć, więc sobie daruj.
     James zawstydził się.
     - Ej, Aria nie jest moją dziewczyną - powiedział cicho.
     Jego przyjaciółka wbiła zmęczone spojrzenie w Alexa.
     - Zimny drań? - spytała cicho.
     - Sama mnie tak nazwałaś - stwierdził, nie myśląc zbyt dużo.
     Był lekko poddenerwowany. Chciał jak najszybciej stąd iść i w trybie natychmiastowym znaleźć się w domu.
     - Sam możesz ją przenocować u siebie - powiedział niezbyt zadowolony.
     James otworzył buzię, aby coś powiedzieć, ale z nagła umilkł.
     - To nie jest dobry pomysł - powiedział cicho, wbijając spojrzenie w ziemię.
     Cała jego dotychczasowa radość ulotniła się w raz ze słowami Alexa. Przenocować u siebie w tej przeklętej ruderze, która nawet nie wyglądała jak dom? Narazić ją na niemiłe zetknięcie z jej patologiczną rodziną? Co by powiedziała Aria, gdyby zobaczyła jego rozpitych rodziców? A jeśli coś by jej zrobili? Gdy pili, tracili nad sobą kontrolę. Często nawet mu się dostawało za coś, czego nie zrobił.
     - Przepraszam, stary - powiedział nagle Alex.
     Musiał mu zrobić swoim gadaniem przykrość. Nigdy nie panował nad tym, co mówi. Jego słowa wyrażały to, co myślał, były zawsze szczere.
     - W porządku - odpowiedział James, uśmiechając się lekko.
     Nigdy nie dołował się zbyt długo. No, chyba, że trochę więcej wypił.
     - Gdzie Aria? - spytał Jim, rozglądając się dookoła.
     Tymczasem blondwłosa, mała istota, wykorzystując chwilę nieuwagi swoich kolegów, weszła w krzaki i położyła się na trawie, usypiając.
     Alex rozejrzał się po okolicy. Niestety nigdzie nie było widać Aryjki - małej, uśmiechniętej blondynki, zaangażowanej w sprawy szkolne. Wyciągnął swój ulubiony telefon, który niefortunnie spadł na ziemie. Czyżby to z nerwów lub przejęcia? Nie, jest przecież nieczułym draniem.
     Schylając się spostrzegł blond kosmyk włosów i skrawek niebieskiej tkaniny. Jednak ktoś był w krzakach. Wychylił głowę i zobaczył Arię. Od razu przykucnął przy niej, aby ją wziąć na ręce.
     Blondynka otworzyła zaspane oczka i wyciągnęła ręce do Alexa jak małe dziecko. Objęła jego szyję mocno, uśmiechając się słodko. Wyglądała tak, jakby dostała w prezencie nowego misia, którego może tulić i spać z nim w jednym łóżku.
     - Zimny drań - powiedziała wesołym głosikiem, co brzmiało dosyć zabawnie, gdyż słowa kolidowały z jej głosem i zachowaniem.
     Alex uśmiechnął się pod nosem. Podobno ludzie po alkoholu są bardzo szczerzy.
     Wstał i uniósł ją do góry delikatnie. Dziewczyna od razu wtuliła się w jego pierś. Było jej tak ciepło i miło. I choć do końca nie wiedziała, kto jest ową przytulanką, cieszyła się, że ktoś o nią dba.
James, który właśnie wynurzył się z przeciwnych krzaków z liśćmi we włosach, spojrzał zdziwiony na Arię i Alexa.
     - Nie ściskaj mnie tak mocno, bo mnie udusisz - stwierdził chłodno Alex.
     - Jak chcesz, mogę ją od ciebie wziąć - powiedział spokojnie Jim.
     W głębi duszy, był jednak okropnie zazdrosny.
     - Nie chcę go - mruknęła zaspanym głosikiem Aria, ściskając Alexa jeszcze mocniej za szyję.
     - Nie chce mnie - mruknął załamany Jim, wyciągając z kieszeni bluzy, małą flaszkę wódki. Uklęknął na ziemi, otworzył ją i wypił ciurkiem. Wyglądał, jakby życie mu się zawaliło.
     - Musimy iść, Jim, nie pij zbyt dużo - powiedział beznamiętnie Alex.
     James spojrzał na niego niepewnie, a następnie skierował swoje załamane oblicze ku blondwłosej przyjaciółce, która teraz usnęła z lekko otwartą buzią, będąc w ramionach Alexa. Wyglądała tak, jakby czuła się bezpiecznie. Bezpiecznie u kogoś zupełnie innego. Przy nim nigdy się tak nie czuła.
     Cicho wzdychając, Jim machnął im ręką na pożegnanie i dzierżąc w dłoni smutną ćwiartkę, ruszył w przeciwną stronę.
     - Jesteś okrutna, Ario, zupełnie jak ja - stwierdził Alex, zwróciwszy się do dziewczyny.
     Przez chwilę jego myśli i oczy skupiły się na drobnej dziewczynie, którą niósł na rękach. Była taka krucha i nieporadna po alkoholu. Na dodatek mała i słodka, jak dziewczynka, która ledwo zaczęła podstawówkę. Nigdy by nie powiedział, że ma 16 lat.
     Na dworze zaczęło się ściemniać oraz chmurzyć. Pogoda nie zwiastowała zbyt dobrych warunków atmosferycznych. Na szczęście powoli docierali do domu.
     - Jesteśmy - westchnął Alex, trudząc się z otwarciem drzwi wejściowych jedną ręką.
     Aria czując odrobinę światła, które padało prosto na jej twarz, gdy weszli do środka, zmrużyła groźnie oczy.
     - Nienawidzę słońca - powiedziała zmęczonym, spijaczonym głosikiem, zakrywając oczy dłońmi.
     Alex niezbyt zadowolony z sytuacji, postawił dziewczynę na podłodze i ruszył w stronę swojego pokoju. Przygotował Arii piżamę swej młodszej siostry Callie. Miała ona kolor różowy i pełno dziecięcych ozdób. Zrobił też dla swojej podopiecznej pyszne kanapki i zaniósł do pokoju Danny'ego.
      - Tutaj będziesz spała - stwierdził, kładąc jej to wszystko na stoliku. - Przebierz się i idź spać - powiedział w jej stronę.
     Aria spojrzała na niego znad przymrużonych oczu.
     - Gdzie ja jestem? - spytała niezadowolona, rozglądając się po pokoju.
     Nie wiedziała, czy to jakiś sen, czy rzeczywistość, ale pomieszczenie w którym się znajdowała, miało na ścianach plakaty z popcornem, na szafce stało kilka misek z popcornem,  gdzieś pod oknem znajdował się nawet ołtarzyk z popcornem.
     - To jakiś koszmar - szepnęła spijaczonym głosikiem.
     - Pokój mojego brata - odpowiedział chłopak. - To tylko popcorn, nie zaatakuje cię - prawie się zaśmiał, patrząc na jej minę. - Czuj się jak u siebie - powiedział, wychodząc i zamykając za sobą drzwi.
     Dziewczyna przez dłuższy czas siedziała w bezruchu, nie wiedząc co tak naprawdę ma uczynić. Co ona tu w ogóle robi? Dlaczego nie jest we własnym domu? Pokój brata Alexa? To on ma brata? Na dodatek brata, który zrobił ołtarzyk popcornowi? Czy ta wewnętrzna dziwność jest rodzinna?
     Aria przekręciła głowę w bok i zamyśliła się.
     W sumie wszystko jedno gdzie była. Wszędzie dobrze, byle z dala od domu.
     Uśmiechając się szeroko, podniosła się z łóżka i przebrała się w piżamę siostry Alexa. Ciężka była droga do celu, gdyż cały pokój dziwnie wirował jej przed oczami. Naprawdę dziwne zjawisko.
     Aria spojrzała w dół na swoje nocne ubranie i zmarszczyła czoło. Różowa bluzeczka z jednorożcem i serduszkami nie zakrywała jej nawet pępka, nie wspominając już o biuście, który nie zdołał ukryć się pod cieniutką warstwą różowej koszulki. Spodenki w różowe truskawki w maksymalnym stopniu opinały jej tylny aspekt osobowości. Siostra Alexa? A czy przypadkiem nie chodziła ona do podstawówki?
     Aria nachmurzyła się. Czuła się jak małe dziecko. Małe, słodkie dziecko lubujące w jednorożcach i truskawkach. Cóż jednak miała zrobić? Skoro nakazano jej spać, tak musi właśnie uczynić. Zawsze słuchała się innych.
     Podchodząc krętym krokiem do włącznika, nacisnęła go, gasząc tym samym światło. Potykając się o własne nogi, w końcu trafiła do łóżka. Nie musiała długo czekać, sen przyszedł od razu. Zdecydowanie była za bardzo zmęczona.
***
     Była późna noc, gdy nad miastem Yale zapanowała potężna burza. Od mocnych uderzeń piorunów, trzęsła się nawet podłoga, a przynajmniej tak się zdawało przerażonej Arii, która usiadła na łóżku z bijącym sercem. Trzymając się kurczowo kołdry, spoglądała w okno. Gdy niebo zajarzyło się mocnym, rażącym blaskiem, zerwała się z łóżka i w raz z poduszką, krętym krokiem przebiegła przez przedpokój. Długo po omacku szukała jakichkolwiek drzwi. Nie wiedziała gdzie pójdzie, nie wiedziała co zrobi. Nie chciała być po prostu sama.
     Gdy otworzyła po cichu pierwsze lepsze drzwi, wpadła do środka i zaczęła rozglądać się po pokoju, który opanował potężny grzmot.
     Aria pisnęła cicho, podskakując w miejscu. W świetle błyskawic dostrzegła znajomą twarz.
     - Alex? - spytała przerażonym głosem.
     Nie czekając, rzuciła się w jego stronę. Wskoczyła na niego i przytuliła mocno krzycząc:
     - Atakują! Wszyscy umrzemy!
     Alex otworzył jedno oko. Czy to już rano? Dlaczego ona się do niego klei?
     - Co tu robisz? - zapytał lekko zdziwiony i zaspany.
     Odruchowo nakrył ją swoją kołdrą i zamknął oczy.
     Gdy pioruny znów zaatakowały, Aria jęknęła bezradnie i ukryła głowę w ramieniu Alexa. W dalszym ciągu nie wiedziała co się dzieje. Jej głowa była bombardowana przez tysiąc dziwnych myśli, a świat kręcił się jak chciał. Nie. Nie musi myśleć o tym z kim jest i co robi. Ważne, że miała schronienie przed burzą. W jej domu tylko miś ratował ją zawsze od piekielnych piorunów, teraz ktoś, kto jest człowiekiem może to zrobić.
     Powoli wyciszając swoje uśpione zmysły, zasnęła z głową na piersi Alexa, którego obejmowała drobnymi rączkami.

wtorek, 7 października 2014

Rozdział IV - "Nowa odsłona przewodniczącej"

Naff: Orihime, bądź ze mnie dumna, w końcu poprawiłam rozdział C: dedykuję go Tobie. Nieważne, że razem go pisałyśmy ohohoh.
***

     Chłodny, wrześniowy poranek, taki sam, jak każdy inny, nie zapowiadał żadnych obfitych w cuda wydarzenia. Aria miała świadomość, że jej życie jest nudne aż do bólu. Szkolny dzień zawsze wyglądał tak samo. Lekcje, przerwa, samorząd, lekcje, przerwa, samorząd, załatwianie spraw szkolnych, dyrektor, jedzenie w biegu lunchu, gdzieś w między czasie łazienka i użeranie się z Jimem, który na okrągło chodził z Alexem. Swoją drogą... bardzo cieszył ją fakt, że James w końcu znalazł sobie przyjaciela, choć... czy odpowiedniego? Tego nie wiedziała. Ważne, aby zapomniał o problemach rodzinnych, które go dotykają i aby nie sięgał po alkohol jak jego rodzice.
     Cicho wzdychając, Aria w drodze do szkoły, wyjęła z kieszeni kanapkę. Standardowo nie zdążyła niczego zjeść w domu. To niedobrze. Śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia. To ono dostarcza jej zapracowanemu mózgowi niezbędnych sił.
     - Aryjko! - usłyszała z nagła, dobrze znany jej głos.
     Przystanęła na chwilę. James. I zapewne nie był sam.
     Odwracając się do tyłu, spojrzała na dwójkę chłopaków, sunących w jej stronę powolnym krokiem. James i Alex. Na samo wspomnienie wczorajszego wieczora na twarzy Arii pojawił się delikatny rumieniec. Pewnie gdy tak nagle uciekła, uznał ją za wariatkę. Wcale mu się nie dziwiła. Przez większość ludzi była uznawana za dziwną.
     - Aria, gdzie tak pędzisz? - zapytał przyjaźnie Alex.
     Był w wybitnie dobrym humorze i sam nie wiedział dlaczego. Może z tego powodu, że jego brat pierwszy raz nie przypalił jedzenia? A może wyjątkowo wstał prawą, a nie lewą nogą? A jeśli to Aria tak na niego wpłynęła? Nieważne. Energia rozpierała go bardziej, niż zwykle, a to chyba dobry znak.
     Stanęli przed nią. Alex wpatrywał się w jej lekko zarumienioną twarz i próbował odgadnąć czego była powodem.
     - Emm... - zaczęła niepewnie - W stronę szkoły, a gdzie indziej? - spytała.
     - Zasuwasz, jakbyś skrzydeł dostała - przyznał Jim, szczerząc się głupkowato.
     Alex uznał, że nie będzie przedłużał rozmowy. W raz z Jamesem mieli określony cel. Nigdy nie był zbyt cierpliwy, dlatego od razu przeszedł do sedna sprawy.
     - Przemyślałaś naszą rozmowę odnośnie imprezy? - zapytał zadowolony.
     Aria westchnęła ciężko i nim zdołała cokolwiek powiedzieć, uprzedził ją James.
     - No, weź! Nie bądź taka! Chociaż raz mogłabyś zaszaleć! Z nami nic ci się nie stanie! - powiedział, uśmiechając się od ucha do ucha.
     Dziewczyna milczała, nie wiedząc co powiedzieć.
     - On obiecał nie pić - powiedział Alex, szturchając przyjaciela w żebra
     - Ja? A, tak, pamiętam! - wykrzyknął Jim, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to kłamstwo wymyślone na poczekaniu.
     Aria zmrużyła groźnie oczy.
     - A co ja będę miała z tego, że tam pójdę? - spytała.
     - Rozerwiesz się! Odpoczniesz od spraw szkolnych! Poza tym - tu Jim zamyślił się - Poznasz bliżej Alexa. To spoko gościu - zakończył, klepiąc swojego kumpla po plecach.
     Parker zamyślił się na moment. Teraz to już nie przyjdzie, choćby wróżka spełniająca życzenia tam na nią czekała. Otwarcie powiedziała, że go nie lubi. Oj Jimie, to był zły pomysł.
     - Nic na siłę. Przyjdziesz, zobaczysz i jak ci się nie spodoba to możesz wrócić. Nic nie stracisz - powiedział, aby jakoś odratować sytuację.
     Aria zamyśliła się. Może to rzeczywiście dobre rozwiązanie. O ile wcześniej wizja imprezy ją nie kusiła, tak teraz miała chęć się na niej pojawić. Poznać bliżej Alexa i rozszyfrować jego duszę. Może przy odrobinie alkoholu wyjawi, jak się tu znalazł. Może powie jej, dlaczego bywa taki chłodny? Może opowie jej o sobie i swoim życiu? Z bliżej nieznanych przyczyn naprawdę ją interesował. Oczywiście w sposób czysto odkrywczy.
     - Niech i będzie - mruknęła niechętnie, ciężko wzdychając.
     Jim zaczął drzeć się jak oszalały:
     - TAK! UDAŁO SIĘ! Nie wierzę! Ahaha!
     Aria potrząsnęła rozbawiona głową, a Alex w trybie natychmiastowym zakrył mu buzie ręką.
     - Cicho. Nie drzyj tej japy, bo znowu będę cię wyciągał z tarapatów - zaśmiał się - Ach, te cyrkle.
     - Dobra, dobra, już się uspokajam - powiedział Jim, zabierając dłoń Alexa ze swojej buzi.
     Uśmiechnął się promiennie w stronę swojej blondwłosej przyjaciółki. Do tej pory nie udało mu się jej przekonać, aby gdziekolwiek się z nim wybrała. Zazwyczaj zaraz po szkole uciekała do domu lub w zupełnie inne miejsce o którym nie miał pojęcia i kontakt z nią urywał się. Może to właśnie ten moment!
     - To co, widzimy się o 19 u Catheriny? - spytał Alex z przymilnym uśmiechem.
     Aria niechętnie kiwnęła głową.
     - No, to do później - uśmiechnął się do nich i poszedł przed siebie, zadowolony z efektu jaki uzyskał.
     Zza rogiem dopadły go fanki, który darły się wniebogłosy.
***
     Mała blondynka o błękitnych, niewinnych oczach, stała właśnie pod drzwiami do ogromnego mieszkania, znanej wszystkim w szkole Catheriny i spoglądała niepewnie przez okno na ludzi sączących bliżej nieokreślone napoje alkoholowe. Miała na sobie błękitną sukienkę z koronką u dołu, która jako jedyna wyróżniała się na tle całości. Reszta wyglądała tak, jak zazwyczaj. Włosy miała rozpuszczone, twarz niezmienioną i nienaruszoną żadnym makijażem.
     - Aria - usłyszała z boku głos swojego przyjaciela. - Chyba to nie twój rozmiar - dodał z powagą James.
     Dziewczyna zaczerwieniła się ze złości. Wyglądała tak, jakby za chwilę miała się rzucić na niego i zaczął go okładać piąstkami. Rozmiar był jak najbardziej dobry! Ani za duży, ani za mały! To on jak zwykle miał nieprawdopodobne wyobrażenie o tym, o czym nie powinien myśleć!
     - Przynajmniej mam świetne widoki z góry - powiedział uradowany James.
     Aria trzepnęła go w głowę dłonią.
     - Było warto - zaśmiał się łobuzersko chłopak - czemu tak stoisz? Właź - powiedział, po czym znienacka pchnął drzwi.
     Rozległ się hałas. Dźwięki dochodzące z głębi domu, niszczyły uszy zwyczajnego człowieka. Głośna muzyka, okrzyki, pijackie śpiewy i rozmowy ludzi, którzy starali się przekrzyczeć siebie nawzajem. To wszystko sprawiało, że Aria miała ochotę cofnąć się z powrotem na podwórko.
     Przed nimi stanęła Catherina, która gdy tylko ich zobaczyła, stwierdziła, że za mało wypiła.
     - Czeeeeść - przywitał się przymilnie Jim. - Słyszałem, że tu świetna impreza jest. Alex nas tu zaprosił.
     Aria ukryła się za jego plecami, patrząc spode łba na przerażającą ją od zawsze Catherinę. Błagała w duchu o to, aby już sobie stąd poszła. Była groźna, gdy nie była pijana, a co dopiero, gdy więcej wypiła?
     - Gdzie on jest? - zapytała.
     Nie miała najmniejszej ochoty gadać z kimś takim jak Jim. To poniżej jej godności. Gdy James wzruszył ramionami, Catherina skrzywiła się znacząco.
      - No i z kim skończyłeś - stwierdziła, widząc chowającą się za nim Arię - Siebie warci - prychnęła.
     Panna Bray spojrzała na nią morderczo. Jim był pewien, że jej spojrzenie mogło w tym momencie nawet zabić. Chwycił wpół swoją przyjaciółkę i przytrzymał, aby nie wyrywała się z pazurami do królowej modelingu.
     - Hehe, oczywiście - odpowiedział wesoło James. - Twoje zdrówko, Cath - mówiąc to, wyciągnął z kieszeni małą buteleczkę wódki i wypił ją na raz.
     W tej samej chwili do mieszkania wszedł Alex. Krzyki przybrały podwójną siłę. Nie uśmiechał się. Jego oczy kryły w sobie smutek. Sam najwyraźniej nie był usatysfakcjonowany obecną sytuacją.
     Nim zdążył cokolwiek zrobić, Cath podeszła do niego, chwyciła go za rękę i mocno pocałowała w usta. Chłopak był w szoku. Nie czekając, odsunął się od niej gwałtownie. Aria rozdziawiła buzię, nie dowierzając temu, co widzi. James uniósł zdziwiony brwi. Wśród bawiących się, zaległa cisza. Wszyscy wpatrywali się w dwójkę, będącą w centrum zainteresowania.
     - Łoł, stary - powiedział cicho Jim, patrząc się zszokowany na lekko wstawioną Catherine.
     Alex nachylił się tak, aby szepnąć Cath słówko i odszedł. W mieszkaniu rozległy się ponowne krzyki i muzyka, a chłopak podszedł do swych znajomych.
     - Cześć- powiedział, wciąż nie dowierzając temu, że Cath go pocałowała.
     - C-cześć - odpowiedziała cicho Aria, patrząc zdziwiona na Alexa.
     Jim także miał minę, jakby zobaczył ducha.
     - Ty. Co to przed chwilą było? - spytał, puszczając Arię i obejmując ramieniem swojego kumpla.
     - Powiedziałem jej, że nie jestem zainteresowany. Jakoś nie chciałem tak przy wszystkich, głośno - powiedział Alex, drapiąc się po czapce.
     Był zmieszany
     - Stary, już myślałem, że ci się podoba! - wykrzyknął wystraszony James.
     Aria sama odetchnęła, choć... nie wiedziała z jakiego powodu. Przecież Alex był jej obojętny. Nie czuła do niego zupełnie nic. Ani go nie lubiła, ani nienawidziła, więc... dlaczego tak się tym przejęła? Czyżby aż tak nienawidziła Catheriny? Przecież jak każdy miała prawo do miłości.
     Aria zamyśliła się, spoglądając w sufit, a Alex wyczuł coś, czego nie powinien w ogóle czuć.
     - Nie pamiętałeś, Jim? Miałeś nie pić - powiedział, będąc złym - Chcesz, żeby sobie poszła?- powiedział cicho tak, żeby tylko on go usłyszał.
     James nachmurzył się.
     - To... tylko mała buteleczka. Nic więcej, przysięgam - szepnął - Nie będę już pić.
     Aria pochyliła się zainteresowania ku nim. Nigdy nie lubiła konspiracyjnych szeptów osób, które stały obok niej.
     - O czym rozmawiacie? - spytała z przymilnym uśmiechem.
     - O roztopach na Antarktydzie. Wiesz, globalne ocieplenie, lodowce się walą, wpadają do wody i zabijają pingwiny. Straszna rzecz - powiedział Jim, trzęsąc głową bezradnie.
     Zarówno Aria jak i Alex postanowili przemilczeć wypowiedź przyjaciela.
     - Usiądźmy - zaproponował Alex, odwracając się do Jima, aby mu pokazać, że będzie go obserwować - Jak ci minął dzień, panno przewodnicząca? - zapytał rozsiadając się na kanapie.
     - Nie mów do mnie "przewodnicząca". Jestem Aria - powiedziała cicho dziewczyna, siadając obok niego w bezpiecznej odległości intymnej.
     James rzucił się między nich i objął ich rękoma, przybliżając do siebie.
     - Co wy tacy sztywni?! BAWMY SIĘĘĘĘ! - wykrzyknął.
     Aria spojrzała na Alexa, który dzięki Jamesowi miał twarz aż za blisko niej. Pierwszy raz przyjrzała się jego oczom. Były szare. Szare i chłodne. Nieprzeniknione, przerażające i równocześnie przyciągające. Co takiego w sobie krył?
     Alex wyciągnął się do stołu, gdzie leżała butelka kolorowego napoju alkoholowego. Nie zastanawiając się dłużej, nalał zawartość do dwóch kubeczków. Jeden z nich podał Arii.
     - Za dziwny dzień - powiedział i od razu wypił.
     Dziewczyna przyjrzała się uważniej zawartości swojego kubka.
     - Nie piję alkoholu, nie jestem pełnoletnia - powiedziała, wyraźnie się chmurząc.
     - A czy ktoś tu widział alkohol? - udał zdziwienie James.
     Nim ktokolwiek się zorientował, schował butelkę z napojem za fotel. Aria powąchała z podejrzliwą miną kolorowy napój. Pachniał w porządku. Może to po prostu jakiś nisko alkoholowy drink? Jeżeli trochę go wypije, nic jej się nie stanie. Raczej. Niepewnie spojrzała w stronę Alexa.
     - Coś nie tak? - zapytał z troską w głosie.
     Aria przekręciła głowę w bok.
     - Nie chcecie mnie przypadkiem upić? - spytała z powagą w głosie.
     James spojrzał znacząco na przyjaciela. Rzeczywiście. Ich plan był określony. Wpadł na niego wczorajszego dnia Alex. Obydwoje chcieli się dowiedzieć czegoś na temat pobytu Arii w szkole dla kryminalistów. Wcale nie zdziwiło go, że przewodnicząca jak zwykle odkryła intrygę. Była niezwykle domyślna, ale przy okazji naiwna, więc nietrudno było wyjść z tej sytuacji.
     - Aria, nie mam co w życiu robić, tylko cię upijać - westchnął Alex - Jeśli nie chcesz, to nie pij - powiedział.
     To prawda, że jest miła, niewinna i lekko naiwna, ale mimo tego, to zasadnicza osoba. Z zasady się nie kłóciła, z zasady się uśmiechała , ponieważ stanowiła przykład. Ten przykład mógł być przeszkodzą w ich planie.
     Dziewczyna jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrywała się to w Jamesa, to w Alexa, aż w końcu zdecydowała.
     - Niech będzie - mruknęła ledwo słyszalnie, upijając łyka dziwnego płynu.
     O dziwo, poczuła tylko tyle, że napój jest gazowany. Jego smak przypominał maliny zmieszane z truskawkami. Smakował całkiem nieźle.
     Jim uśmiechnął się na boku jak prawdziwy Szatan. Witajcie w świecie super owocowego mixu, który, choć niepozornie smakuje, ostro daje po główce. Biedna, mała Aria.
     - Aryjko, powiedz mi jak trafiłaś do kryminalistów? - zapytał niepewnie Alex.
     Aria przekręciła głowę w bok.
     - Już mówiłam, że to tajemnica - powiedziała, uśmiechając się niepewnie.
     Jim dłużej nie czekając, dolał Arii do kubka magicznego napoju. Na Alexa spojrzał z miną a'la: to wciąż za mało.
     Alex zmierzył kolegę. Przysiągł sobie w głębi duszy, że jeśli zrujnuje jego plan, to zbuduje rydwan na którym będzie spokojnie stał, a Jima przywiąże i zmusi do biegania.
     - Ja trafiłem za pobicie napastników, a ty Jim? - spytał, próbując chwycić się innej deski ratunku.
     - Ja? Za picie w miejscach publicznych. Poza tym zadarłem z policją - powiedział chłopak, wzruszając ramionami.
     Aria spojrzała na nich niepewnie. Na jej twarz pojawiły się czerwone plamy. W głowie zaczynało jej trochę szumieć. Czuła się aż za dobrze. Czy to źle? A może rzeczywiście w tym napoju był jakiś alkohol? Nie. Ufała Jamesowi. O Alexie wciąż niewiele wiedziała, ale wystarczyło, że wierzyła swojemu przyjacielowi z dzieciństwa.
     Przekręciła głowę w bok.
     - Nie zrobiliście nic złego - powiedziała.
     - A ty? - spytał zaciekawiony Alex - Możesz nam powiedzieć - szturchnął przyjaciela, żeby ją przytulił.
     James z chęcią rzucił się na Arię i przytulił ją mocno, pragnąć dodać jej otuchy, choć prędzej mogło to wyglądać, jakby chciał ją udusić.
     - No, właśnie! - wykrzyknął, szczerząc swoje ząbki.
     Aria spojrzała na niego niepewnie.
     - Śmierdzisz alkoholem - stwierdziła.
     - Dobra, dobra, już cię puszczam - powiedział James, oddalając się od swojej przyjaciółki na bezpieczną odległość.
     Nikt nie musiał wiedzieć, że w jego kubku znajdowała się wódka.
     Alex roześmiał się z dwójki przyjaciół.
     - Aleś ty nieśmiała - mówiąc to, wstał i usiadł tuż obok niej.
     - Ja? - spytała zdziwiona Aria - Nie jestem nieśmiała.
     Upiła swojego kolorowego płynu. Zrobiło jej się nadzwyczaj gorąco. Nawet w swojej krótkiej sukience czuła się jak na Saharze. Miała ochotę zrzucić ją z siebie i wskoczyć do zimnej wody. Co to za dziwne uczucie?
     - Ariaa - mówił Alex, przysuwając się coraz bliżej niej - No, powiedz mi jak trafiłaś do kryminalistów. Mi nie powiesz? - zapytał robiąc słodkie oczka.
     Aria spojrzała na niego spode łba. Jej bezwyrazowa mina w jednym momencie uległa zmianie. Teraz wyglądała tak, jakby za moment miała się popłakać.
     James spojrzał niepewnie na Alexa, zatrzymując plastikowy kubek tuż przed ustami. Alex widząc minę Arii, przybliżył się do niej i pogłaskał po plecach. Odwrócił głowę, aby nie pokazywać swojego zaskoczenia.
     - Jest dobrze - powiedział.
     Aria nawet nie zwróciła uwagi na pół nagą kobietę, przebiegającą obok nich. Spoglądała na Alexa, nie mogąc pohamować łez. Dlaczego okazywał jej czułość? To wcale nie pomagało.
     - Nie płacz.
     Chłopak przeraził się tym, że doprowadził ją do łez. Znienacka przytulił ją do siebie delikatnie.
     - Aryjko, nie płacz - powtórzył.
     - Ja nie chciałam, to był przypadek - mówiła niewyraźnym głosem, kryjąc głowę w koszulce Alexa.
     James spoglądał na nich, nie rozumiejąc o co chodzi. A więc Aria była jedną z tych osób, które po odrobinie alkoholu zaczynały się rozklejać. Hmm, chyba niezbyt dobra wiadomość.
     Obok nich przeszła znerwicowana Catherina. Spojrzała morderczym wzrokiem na Arię wtulająca się w Alexa.
     - Alex, możemy porozmawiać? - zapytała, tupiąc nogą.
     Chłopak spojrzał na Arię i na Jima.
     - Chyba tak - odpowiedział.
     Wstał, odklejając od siebie Arię. Szturchnął przyjaciela, żeby się nią zajął.
     - Zaraz przyjdę - powiedział i poszedł wraz z Catheriną w nieokreślone miejsce.
     Aria spoglądała za chłopakiem, który przed chwilą ją tulił. Zrobiło jej się jeszcze bardziej przykro. Skąd w niej tyle wrażliwości? Czuła się jak nie ona. Zbyt otwarta. Mogła robić tyle rzeczy. Mogła robić... wszystko. Spojrzała w jednym momencie na Jamesa i wyrwała mu z dłoni butelkę wódki. Chłopak spojrzał na nią niewinnie.
     - Ja to tak tylko chciałem zdegustować, no wiesz - powiedział jak małe dziecko.
     Aria nie czekając, wypiła całą butelkę aż do dna. Jim rozdziawił buzię w szoku. Co jej się stało? Czy aż tak bardzo przeholowała z alkoholem? Niech to.
     Nim się obejrzał, mała, blondwłosa dziewczyna, już pędziła krętym krokiem przez pokój, wykrzykując głośno: "Bawmy się!". Jim patrzył za nią oszołomiony. Co oni w raz z Alexem stworzyli? To jest... Ariotwór. Prawie jak Frankenstein!
     - A-aria! - wykrzyknął niepewnie James, goniąc za nią.
     Nim się zorientował, wskoczyła na stół. Wokół niej rozległy się głośne okrzyki zadowolenia.
     - Chyba nie chcesz... - zaczął niepewnie James, widząc, jak jego przyjaciółka sięga po sukienkę.

czwartek, 18 września 2014

Rozdział III - "Propozycja"

Orihime: Yo! Im więcej myślę o Alexie tym coraz częściej mi się śni. Sama chętnie bym została jego fanką hah. A teraz zapraszam do czytania kolejnego rozdziału :)
Naff: Serio, Hime? Ja już dawno jestem jego fanką XD. Trochę zwlekaliśmy z tym dodawaniem, ale to dlatego, że dużo się działo. Teraz będzie trochę więcej luzu!
***


    Mała, blondwłosa dziewczyna o błękitnych oczach, stała w progu klasy i czerwieniła się. Tak jak podejrzewała, jej męczarnia związana z nowym uczniem wcale nie minęła. Modliła się tylko o to, aby jak najszybciej zakończyć tą znajomość. Czuła się przy nim naprawdę dziwnie. Był wysoki, przystojny i niemożliwie wredny. Poza tym miał wiele fanek, które tylko czyhały na jej życie. Szczególnie mocno uczepiła się go Catherine - klasowa, sztuczna piękność z którą miała na pieńku odkąd tu tylko trafiła. Jak dla Arii była przerażająca. Ponoć trafiła do tej szkoły dlatego, że wsadziła z zazdrości koleżance kredkę do ucha. Na samą myśl o tym, przeszły ją ciarki.
     Aria zgrabnie odsunęła się na bok, gdy obok jej głowy przeleciał cyrkiel.
     - Proszę mnie nie atakować. Jestem tu w sprawach służbowych - powiedziała oficjalnie do nauczyciela matematyki, który patrzył na nią morderczo.
     Cicho wzdychając, rozglądnęła się po klasie. Nie musiała długo czekać. Tylko jedna osoba nosi na głowie czapkę w klasie. Co za niekulturalność.
     - Mogłabym cię prosić na zewnątrz, Alexie? - spytała z wymuszonym uśmiechem.
     Zaraz spojrzała na nauczyciela i dodała:
     - Jestem tu odnośnie papierów szkolnych.
     - No, dobra - powiedział Alex skupiony na swej grze w komórce.
     Wstał i razem wyszli z klasy.
     - Co tam? - zapytał beztrosko.
     - Nie dostarczyłeś wszystkich papierów - powiedziała bezceremonialnie Aria, spoglądając na chłopaka spode łba. - Brakuje aktu urodzenia.
     Alexowi diametralnie zmienił się humor. Trafiła w samo sedno, gdyż akt urodzenia znajdował się w domu do którego nie chciał wracać.
     - Zgubiłem -stwierdził.
     Aria westchnęła ciężko. Cóż, wiedziała, że nie będzie łatwo.
     - Jak to zgubiłeś? - spytała. - Przecież... musi gdzieś być.
     - Nie mam tego, co chcesz - odpowiedział, wzruszając ramionami
     Aria zmrużyła groźnie oczy.
     - Idź do urzędu i załatw to. Później to szkoła będzie miała problemy - mruknęła niepocieszona, zerkając na niego ukradkiem.
     - Taaa - nawet na nią nie patrzył tylko bawił się nerwowo palcami. - Niech szkoła sama to załatwi, przecież dają dostęp do papierów z sądu.
     Aria przymknęła na chwilę oczy i nabrała powietrza, żeby się uspokoić.
     - To twój obowiązek, a nie szkoły - powiedziała spokojnie, choć miała ochotę rzucić się na niego i wydrapać mu oczy. Była jednak niezwykle grzeczną i kulturalną dziewczyną.
     - Coś jeszcze? - zapytał, zwieszając głowę.
     Gdy myślał o tym, że ma tam wrócić i płaszczyć się przed ojczymem, aby dostać akt, robiło mu się niedobrze. Już wolał skoczyć z mostu.
     - Dlaczego taki jesteś? - spytała Aria, spoglądając prosto w jego oczy.
     - Jaki? - zaskoczyło go to, że zainteresowała się nim.
     Nie powinna go nie lubić? Może chodziło jej o coś innego, kto to wie. Nie zamierzał się otwierać przed osobą, która ma przed nim tajemnice.
     - Wszystko utrudniasz - stwierdziła załamana Aria. - Nawet nie wiesz ile czasu zajmuje mi zajmowanie się takimi rzeczami jak twoje akta. Dyrektor nie jest zainteresowany załatwianiem takich spraw - mruknęła.
     -Jaa... nic już, nieważne - powiedział ochryple. - Przepraszam za kłopot - stał chwilę bez ruchu. Życie go nie oszczędzało.
     Aria spojrzała na niego z boku. Przez dłuższą chwilę milczała.
     - Nie zgubiłeś tego aktu, prawda? - spytała. - Widzę to w twoich oczach. Coś jest nie tak - westchnęła. - Oczywiście nie musisz mówić. Znamy się zaledwie kilka dni.
     -Wierz mi, nie chcesz wiedzieć. Załatwię to dzisiaj, a potem nie będziesz musiała mnie oglądać -powiedział, wbijając wzrok w podłogę.
     Przecież był problemem dla tej szkoły i równie dobrze mogliby go wywalić. Dla niego było to znajomym odczuciem.
     Aria założyła ręce na piersi i nachmurzyła się.
     - Dziwnie się zachowujesz - mruknęła. - Może potrzebujesz pomocy? - spytała, pochylając się ku niemu.
     - Nie, dam sobie radę. Coś jeszcze? Jeśli mam coś załatwiać to tylko dzisiaj, bo następnych braków nie zamierzam wypełniać - stwierdził sucho.
     - Jesteś niemiły - stwierdziła Aria. - Dlaczego tak się zachowujesz? Przecież nic ci nie zrobiłam - powiedziała załamana. - Irytuje ci sam fakt, że jestem niska i w twoim mniemaniu wyglądam jak krasnoludek?
     - Czy wyglądam, jakbym się wygłupiał? Nie mam na to nastroju, ani ochoty, więc proszę cię, przestań gadać głupoty i nie skupiaj się wyłącznie na swoim wzroście - powiedział poirytowany, prawie nie wybuchając.
     Wziął głęboki wdech, a Aria zaczerwieniła się ze złości.
     - Nie przejmuję się swoim wzrostem! - pisnęła. - To ty byłeś pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę! - dodała oburzona. - Mnie ciekawi tylko to, dlaczego tak się zachowujesz. Próbuję być dla ciebie miła, ale... tak się nie da! Jesteś najwredniejszym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałam! - mówiąc to, nadmuchała poliki jak małe dziecko.
     - Bądź sobą, nie próbuj być miłą na przymus. To jest twój problem - powiedział ozięble
     W oczach Arii pojawiły się drobne łezy.
     - Nie jestem miła na przymus! Staram się być miła dla każdego, bo taka jest moja natura! - powiedziała oburzona. - Przestań zachowywać się tak, jakby cały świat był przeciwko tobie!
     Alex milczał przez dłuższą chwilę.
     - Nie lubisz mnie prawda? - zapytał.
     - Nie dałeś mi szansy, aby cię polubić - mruknęła, odwracając się do niego tyłem. - Dam ci już spokój - dodała niepocieszona i ruszyła przed siebie. - Wracaj do klasy.
     - Jesteś dziwna. Zmuszasz się do uśmiechu, nawet jeśli kogoś nie lubisz, bo masz taką naturę -stwierdził na tyle głośno, aby go usłyszała.
     Aria zacisnęła piąstki.
     - Co ty o mnie możesz wiedzieć?! - wykrzyknęła, odwracając się w jego stronę.
     Nie czekając, pobiegła w swoją stronę. Zdecydowanie to za dużo jak na jeden dzień.
     Alex odwrócił się na pięcie. Za co ona się tak złości? Westchnął i ruszył w stronę klasy. Zza rogiem korytarza natknął się na Jima wesoło nucącego jakąś pijacką melodyjkę.
     - Siema, stary - powiedział do niego Alex
     Zdziwiony James, wystawił przed siebie rękę.
     - Siema - powiedział, szczerząc się.
     Przez ostatnie dni zdążył się zakumplować z Alexem. Był całkiem w porządku gościem, choć Aria wyraźnie temu zaprzeczała. Ciekawe dlaczego tak bardzo się nie lubili?
     - Co słychać? - spytał.
     - Twoja piękność znowu miała pretensje - powiedział i zamyślił się chwilę. - Powiedz mi, Jim, za co ona tu trafiła? - zapytał zaciekawiony.
     - Aria? - spytał zdziwiony James. - Ej, coś ty taki zainteresowany? Pamiętaj, że Aria jest moja! - powiedział, pochylając się ku niemu ze śmieszną, udawaną, groźną miną.
     - No, przestań stary - zaśmiał się szarooki - Ona mnie nie cierpi, a ja jestem tylko ciekawy, no i... kumplowi nie powiesz? - uniósł brew.
     James uśmiechnął się pod nosem.
     - Gdybym sam wiedział, dlaczego tutaj jest - powiedział w zamyśleniu. - Mimo tego, że znamy się od dziecka, nigdy nie chciała mi powiedzieć dlaczego się tu zjawiła - dodał, wzruszając ramionami. - Wiem tylko tyle, że była tym załamana.
     - Hmmm, a to ciekawe, że nikt nic nie wie o przewodniczącej.
     James pochylił się ku swojemu kumplowi.
     - Może po prostu udaje niewinną? - spytał mrocznym głosem, ale zaraz potem się zaśmiał.
     Alex westchnął cicho. Nie rozumiał humoru Jima. Postanowił zmienić temat.
     - Idziemy na tą imprezę do Catheriny?
     - Pewnie. Można iść, będzie zabawnie - mówiąc to, McZero wyszczerzył się.
     Alexowi coś podpowiadało, że sytuacja Arii to coś bardziej skomplikowanego, niż sądzi. Lecz gdzie się tego dowie, jak nie na imprezie zakrapianej procentami?
***

     Był już wieczór. Chłopak spojrzał na swój telefon. Była 21:20 a słońce już dawno zaszło. Powolnym krokiem kierował się do domu. Nigdzie mu się nie spieszyło po pracy. Spalony obiad i popcorn mogły jeszcze poczekać. Nałożył swoją ulubioną czapkę i westchnął ciężko na wspomnienie dzisiejszego dnia. Cały dzień spędził w pracy i nie było zbyt łatwo.
     Nagle latarnie zapaliły się i ujrzał siedzącą na ławeczce dziewczynkę. Postanowił dosiąść się do niej i zapytać co robi tak późno sama. Po kilku następnych krokach już wiedział, że tajemniczą dziewczynką była Aria. Usiadł na drugim końcu ławki, aby nie czuła się niekomfortowo.
     - Ciężki dzień? - zapytał, uśmiechając się do niej.
     Aria podskoczyła w miejscu. Przez moment nie wiedziała co się dzieje.
     - A-alex. Co tu robisz? - spytała niepewnie, spostrzegając znajomego chłopaka.
     - Siedzę - powiedział obojętnie. - Jest już późno - zwrócił się w jej stronę. - Nie zimno ci? -zapytał, ściągając bluzę.
     Aria spojrzała na niego i uśmiechnęła się łagodnie. Potrząsnęła głową.
     - Jestem przyzwyczajona. Lubię nocne spacery - mówiąc to, spojrzała w niebo zamyślona.
     Alex mimo jej niechęci, zarzucił na jej ramiona swoją bluzę.
     - Jeszcze się przeziębisz i wtedy co? Ta szkoła bez ciebie padnie - stwierdził. patrząc przed siebie - Co cię gryzie? - zapytał.
     Dziewczyna zarumieniła się delikatnie. Nikt nigdy nie zrobił dla niej czegoś takiego. Poziom wzruszenia sięgnął szczytów, mało nie uwalniając w jej drobnym ciele fali łez. Zdecydowanie jest za wrażliwa na wszelkie dobre, ludzkie gesty.
     - Dziękuję - szepnęła onieśmielona. - I... skąd te podejrzenie, że coś mnie gryzie? - spytała, przekręcając głowę w bok. - Czuję się świetnie. Po prostu musiałam się przewietrzyć.
     - Jesteś tu sama w nocy na dodatek w krótkim rękawku, prawdopodobnie siedzisz tu od dłuższego czasu, twój telefon nie dzwoni, a w całej okolicy prawie nikogo nie ma. Chciałaś coś przemyśleć, bo ci to spokoju nie daje - stwierdził jak prawdziwy, spostrzegawczy psycholog.
     Aria spojrzała na niego, przekręcając głowę w bok.
     - Tak. Chciałam coś przemyśleć - uśmiechnęła się niepewnie. - Trafiłeś.
     W zamyśleniu, skierowała swoje spojrzenie w rozgwieżdżone niebo. Tak naprawdę bywała tu codziennie o tej godzinie. W domu nikomu nie przeszkadzało to, że jej nie ma, a wolała siedzieć tu, niż wśród czterech, ogromnych, przytłaczających ją ścian. Na zewnątrz czuła się wolna i... tak jak to stwierdził Alex: chciała coś przemyśleć. Nie musi jednak wiedzieć, że to na jego temat myślała.
     Aria zarumieniła się lekko i pochyliła głowę ku dołowi. Nie, żeby jej się spodobał. Po prostu po dzisiejszej kłótni zrobiło jej się dziwnie przykro. Zazwyczaj z wszystkimi się dogadywała, dlaczego akurat z Alexem było inaczej?
     Cicho wzdychając, spojrzała w jego stronę.
     - Alex - zaczęła niepewnie. - Przepraszam za dzisiaj. Załatwianie wszystkich spraw szkolnych samej, nie jest łatwe - szepnęła, wbijając wzrok w ziemię.
     Zaczęła machać nogami jak dziecko z adhd.
     - Nie przepraszaj mnie za bycie odpowiedzialną za szkołę i wszystkie papiery. Chcesz, aby było dobrze, prawda? Też tak czasami mam - obdarzył ją ciepłym uśmiechem.
     Faktycznie była sympatyczną i miłą osobą. I na dodatek przeprasza. To było dla niego dość niezwykłe. Niewiele ludzi miało odwagę przepraszać za cokolwiek.
     Aria patrzyła w jego twarz z niekrytym zdziwieniem. Uśmiechał się. Najzwyczajniej w świecie się uśmiechał i był miły. Czyżby rzeczywiście źle o nim myślała? Może on sam miał gorszy dzień? Może był przybity tym, że trafił do tej szkoły? Ona sama nie była szczęśliwa, gdy się tu znalazła.
     - To było miłe, dziękuję - odpowiedziała Aria, uśmiechając się promiennie. - Chciałam przeprosić za swoje zachowanie i nerwy. Przewodnicząca nie powinna się tak zachowywać.
     Jej mina mówiła teraz: wszyscy mają mnie mieć za przykładną uczennicę, a niech ktoś pomyśli inaczej.
     Alex roześmiał się głośno
     - Jeszcze raz mnie przeprosisz, a będę musiał cię przytulić - przesunął się parę centymetrów bliżej i wyciągnął. Rozbolały go wszystkie mięśnie. Skrzywił się odrobinę.
     Aria rozszerzyła oczy w zdziwieniu. P-przytulić? Co? Żartował sobie? Na jej twarzy pojawiły się delikatne, czerwone plamy.
     - Emm... no, więc... - zaczęła się jąkać. - Ponoć jutro wybieracie się z Jimem na imprezę. Powinno być... fajnie - powiedziała zestresowana.
     - Powinnaś iść z nami ! - powiedział niezwykle ożywiony Alex. - Będzie fajnie no i pani przewodnicząca odpocznie - stwierdził.
     Widząc jej minę dodał:
     - Chociaż to przemyśl!
     Aria zaśmiała się i skuliła na ławce. Teraz miała nos tuż przed rękawem bluzy Alexa. Tak ładnie pachniała. Czy to właśnie jego zapach? Spojrzała na niego ukradkiem i odpowiedziała:
     - Takie rzeczy nie są dla mnie. Poza tym, Catherine nie lubi mojej osoby - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
     - Walić Catherinę, chyba nie przejmujesz się nią tak bardzo? Poza tym miałem na myśli Ciebie, Jima i mnie. Tylko nasza trójka - powiedział szczerze i beztrosko.
     Aria przekręciła głowę w bok i wsparła się leniwie na swojej lewej dłoni. Długo patrzyła na Alexa, nie wiedząc co odpowiedzieć.
     - Zżyłeś się z Jimem - powiedziała w końcu, uśmiechając się delikatnie. - Cieszę się, ale... dlaczego akurat ze mną?
     - A dlaczego nie? Zostawisz mnie z nim sam na sam? A jak się schleje? - powiedział, jakby dostał adhd.
     Dziewczyna mało nie spadła z ławki.
     - Jest lepsze rozwiązanie. Po prostu nie idźcie na tą imprezę - powiedziała spokojnie. - Nie jestem opiekunką do dzieci. Poza tym lepiej dla Jima będzie, jeżeli nie dotknie alkoholu - dodała poważniej.
     - Ech - westchnął. - Jak chcesz, pójdę sam bo znam naprawdę mało osób.
     - Przecież niczego wam nie zabronię - powiedziała cicho. - Idźcie, ale uważajcie na siebie. Takie imprezy nie kończą się zbyt dobrze.
     - Tak, pani przewodnicząca. A teraz odprowadzę cię do domu! - wstał i wyciągnął w jej stronę rękę.
     Aria spanikowała.
     - N-nie. Naprawdę mam niedaleko - powiedziała, oddalając się na pewną odległość od niego.
     Uśmiechnęła się do niego niewinnie, choć zdradzało ją przerażenie w oczach. Szybko ściągnęła bluzę i składając ją w idealną kostkę w powietrzu, oddała Alexowi.
     - Dziękuję - powiedziała i nim Alex się zorientował, mała blondyneczka już biegła przed siebie, jakby sam Szatan jej deptał po piętach.
     - Wiedziałem, że mnie nie lubi, ale aż tak? - stwierdził, patrząc jak ucieka.
     Może faktycznie była zakłopotana? Zmęczona księgowaniem? Kto wie. Aria to wciąż dla niego jedna, wielka zagadka.

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział II - "Zimny drań"

Orihime: Witajcie, tutaj autorki bloga inni-niewinni. Cieszę się, że coraz jest więcej czytelników :D
Naff: Ja tylko o tym, że jesteśmy już na 7 rozdziale i... pędzimy jak burza. Ogółem to przepraszam cię, Orihime za niewstawienie rozdziału XD miałam to zrobić już dwa dni temu! Zapraszamy!
***
     - To tylko ja, Aria - powiedziała z westchnięciem dziewczyna. - Przyprowadziłam nowego ucznia. Oprowadzam go po szkole.
     Nastąpiła długa cisza. Panna Bray nie czekając, chwyciła Alexa za rękaw od bluzy i wciągnęła go do środka. Całe grono pedagogiczne wpatrywało się w Parkera znacząco i milcząco. W pomieszczeniu unosił się dym z papierosów, na stołach leżały słodycze i kawa. Nauczyciele sprawiali wrażenie niezbyt zdrowych na umyśle. Przynajmniej większość z nich.
     - Aaaaaariaaaaaaa! - wykrzyknęła jedna z nauczycielek, ubrana w czerwony dres.
     Uśmiechnęła się na widok swojej uczennicy i pobiegła w jej stronę, zarzucając na wszystkie strony potężnymi argumentami. Gdy już ją dopadła, zaczęła ją mocno tulić.
     - T-to jest moja wychowawczyni. Hannah Killer, wfistka. Zapewne będzie uczyć wfu i ciebie - powiedziała zduszonym głosem Aria, walcząc z tym, aby dostać trochę świeżego powietrza.
     Alex okazywał swoje zdziwienie jedynie po oczach. Jego kamienna mina nie pokazywała żadnych uczuć. Podszedł do niego mężczyzna w fioletowych włosach i białym kapeluszu.
     - Nowa krew - stwierdził cicho, jakby wyrwał się z magicznego świata. - Jestem dyrektorem tej szkoły i miło widzieć tak mangową twarz - uśmiechnął się.
      Alex spojrzał na niego jak na wariata. Nie wiedział o co mu chodzi.
      Aria widząc jego minę, wyrwała się z uścisku wfistki i uśmiechnęła pobłażliwie.
     - To dyrektor, Gene Cruise, zagorzały fan Japonii - powiedziała krótko, wyjmując z torby ogromną teczkę z papierami.
     Uśmiechnęła się zabójczo w stronę fioletowowłosego dziwaka, pozornie zarządzającego całym zamieszaniem.
     - Może dyrektor w końcu zajmie się tą teczką faktur? Na pańskich półkach jest stanowczo za dużo mang, zastanawiam się nad zrobieniem tam porządków - powiedziała morderczo-przymilnym głosem.
     Niejeden człowiek powinien się jej w tej chwili bać. Mina nie mówiła o porządkach, a o wielkim ognisku z płonących, papierowych stronic mang.
     Zarówno dyrektor, jak i Alex, instynktownie odsunęli się od niej parę kroków w tył.
      - Tak jest!
     Dyrek chwycił teczkę faktur. Nie pocieszały go jak mangi, które wystawały mu z kieszeni, ale cóż miał zrobić? Wypadł z pokoju nauczycielskiego jak szalony. Po drodze wyminął się z katechetą, posiadającym czarny różaniec, zawieszony na szyi.
     - Egzorcyzm! Same szatany! - wykrzykiwał.
     - A ten co taki pomylony? - zapytał cicho Alex, wracając na swą wcześniejszą pozycję.
     Aria odchrząknęła cicho.
     - To jest właśnie twój wychowawca. Ksiądz Ian Wurst - mówiąc to, westchnęła ciężko. - Jak już mówiłam, bardzo lubi odprawiać egzorcyzmy. Uważaj na niego.
     Panna Bray uśmiechnęła się przymilnie do księdza i zaczęła rozmowę:
     - To jest księdza nowy wychowanek. Proszę być dla niego miłym, nie wymaga oczyszczenia - powiedziała miłym głosem.
     Alexowi na sam jego widok chciało się śmiać. Nie wiedział dlaczego. Być może dlatego, że trafił do psychiatryka i klasy księdza, a był przecież niewierzący.
     Ksiądz zmierzył ich wzrokiem psychopaty, a tymczasem nad ich głowami przeleciał kolejny cyrkiel i wbił się w ścianę.
     - Panno Bray, pani liczenie doprowadza kalkulator do szału!- krzyknął zza biurka tajemniczy nauczyciel o fryzurze Chopina.
     Nie odrywał wzroku od kartek, po których kreślił coś czerwonym długopisem.
     Aria westchnęła cicho.
     - Krzysztof Chędoży, Polak. Nikt nie potrafi wymówić jego nazwiska. Niezwykle niebezpieczny nauczyciel od matematyki. Uwielbia rzucać cyrklami w uczniów i... trzeba przyznać, że ma niezłego cela - szepnęła dziewczyna, pochylając się ku Alexowi. - Są też inni nauczyciele, ale o nich długo by mówić - powiedziała, wzruszając ramionami. - Sam ich poznasz.
     Umilkła na chwilę, po czym skrzywiła się na boku.
     - Ach, jeszcze jedna, ważna osobistość. Wcześniej pokazywałam ci gabinet pielęgniarki. Przebywa tam nasza szkolna pielęgniarka o imieniu Angelina West. Fanka papierosów, czasem wchodząc do niej, możesz się poczuć jak w piecu. Nie polecam chodzenia tam. Uwielbia strzykawki z truciznami i mówi uczniom, że mają raka mózgu - szepnęła i zaczęła się rozglądać, jakby się bała, że ktoś na nią nagle skoczy.
     - Możemy już iść? - spytał niezbyt zadowolony Alex.
     Ponownie wyciągnął telefon, gdyż sytuacja mocno go denerwowała.
     Aria kiwnęła głową i wycofała się, szczelnie zamykając drzwi od pokoju nauczycielskiego. Tak, jej psychika czasem również była wystawiana na próbę. Żyła tu jednak od dziecka i skoro do tej pory nic jej się nie stało, to chyba dobry znak.
     - Co chcesz jeszcze wiedzieć? - spytała miło, spoglądając na swojego towarzysza.
     Chciała, by choć na chwilę się rozchmurzył.
     - Hmm - zamyślił się przez chwilę, nie wiedząc o co miałby pytać.
     Był w totalnym szoku. Aria spojrzała na niego rozbawiona, po czym powiedziała:
     - Przyzwyczaisz się. 
     - Coś jeszcze powinienem zobaczyć na własne oczy? - zapytał, spoglądając na nią.
     Właściwie to była całkiem miła i zabawna.
     Aria uśmiechnęła się do niego łobuzersko.
     - Jest coś, co mogę ci pokazać - powiedziała tajemniczo i nie czekając, chwyciła go za dłoń i puściła się biegiem przed siebie.
     - Co takiego? - odwzajemnił jej uśmiech, który był zaraźliwy. 
     Aria jak szalona, wbiegła na ostatnie piętro szkoły i otworzyła ciężkie drzwi, prowadzące na dach. Wbiegła na sam środek tarasu i rozstawiła ręce na bok z szerokim uśmiechem na twarzy.
     - Najpiękniejsze miejsce na świecie - powiedziała radośnie. - Najładniej jest tu przy zachodzie słońca. Poza tym widać stąd całe miasto! - mówiąc to, oparła dłonie o murek i spojrzała przed siebie. - Jeżeli chcesz się poczuć normalnie w szkole wariatów, przyjdź zawsze tutaj - zaśmiała się.
     Alex długo spoglądał na nią, nie odzywając się ani słowem. W końcu zadał jednak dręczące go pytanie.
     - Czemu trafiłaś do tej szkoły? Ty też nie wyglądasz na kryminalistkę - stwierdził, patrząc na jej roześmianą buzię.
     Arii uśmiech natychmiastowo zniknął z twarzy. Spojrzała gdzieś w bok, próbując znaleźć najodpowiedniejsze wytłumaczenie. 
     - Cóż - zaczęła niepewnie. - To tajemnica - mówiąc to, wymusiła uśmiech.
     Szybko odwróciła się tyłem do Alexa i ponownie spojrzała przed siebie, na roztaczające się wokół niej miasto.
     - Rozumiem. Napadłaś i zabiłaś bambie, a oni zesłali cię za wzrokowe molestowanie pand - powiedział to, trzymając się od niej na dystans, aby w razie czego mógł uciec.
     Aria zaśmiała się cicho, zakrywając usta.
     - Jesteś zabawny - stwierdziła. - I nie taki znowu zły. Czyżbyś tylko udawał niedostępnego? - spytała rozbawiona.
     - Jestem otwarty tylko na siłownie i sport - stwierdził entuzjastycznie z lekkim rozmarzeniem.
     Aria mało nie strzeliła gleby.
     - No, cóż, każdy ma jakieś zainteresowania - stwierdziła, kiwając znacząco głową.
     Chwilę potem sięgnęła do torby i zaczęła coś zacięcie szukać.
     Alex spojrzał na dół. Nie była aż tak wysoko, więc postanowił zeskoczyć z barierki, póki przewodnicząca była zajęta. Powoli zaczynało mu się nudzić. Skacząc, miękko wylądował na trawie i skierował się do chłopaka, który stał przy wejściu szkoły, paląc jointa.
     Gdy Aria wyjęła z torby swój telefon, rozglądnęła się dookoła w poszukiwaniu swojego nowego kolegi.
     - He? - spytała cicho. - Alex?
     W końcu jednak dotarło do niej, że zwyczajnie uciekł. Jej twarz oblała się nerwowym rumieńcem. Zacisnęła swoje drobne piąstki i zmarszczyła czoło. Jej spojrzenie wydawało się mówić: niech no ja go tylko dorwę...
     Tymczasem pod szkołą.
     - Nowy? - spytał luzacko chłopak z irokezem na głowie.
     Nie zadając już więcej pytań, podał nieznajomemu jointa.
     - Może chcesz zapalić?
     - Alex i nie palę - podał mu rękę przyjacielsko. - Długo jesteś w tej szkole? - zapytał zainteresowany.
     - Długo. Wystarczająco długo - odpowiedział z pobłażliwym uśmiechem chłopak. - Jestem William, vice-przewodniczący samorządu, choć nie uznaję tego za wyczyn. Każdy może się tam dostać. Może ty też chcesz? Wystarczy, że zrobisz słodkie oczka do przewodniczącej.
     Will zaśmiał się swoim dziwnym, chrapliwym śmiechem i oparłszy się wygodnie o ścianę, zaciągnął się dymem z jointa.
     - A ta przewodnicząca to Aria, ma się rozumieć? Długo jest w tej szkole? Za co tu jest? - pytał ciekawsko, nie mogąc się powstrzymać.
     William uniósł brew, spoglądając na niego zdziwiony.
     - Co cię tak zainteresowała? - spytał, rzucając w bok wypalonego peta.
     - Moim zdaniem nie pasuje tutaj. Czysta ciekawość - stwierdził.
     Will spoglądał na niego przez dłuższą chwilę z miną bez wyrazu.
     - Rozumiem, stary twoją ciekawość, ale nie mam pojęcia dlaczego Aria tutaj jest. I chyba raczej nikt nie wie. Nie jest zbyt wylewna - mówiąc to, wzruszył ramionami.
     - Hmmm - Alex zamyślił się chwilę, a na jego twarzy pojawił się ledwo widoczny uśmieszek. - Dzięki. Pójdę już. Spieszy mi się trochę. Do zobaczenia - powiedział, a gdy William odmachnął mu ręką, wszedł do budynku. Gdyby tylko teraz natrafił na Jima... Na pewno znał Arię w większym stopniu, niż ktokolwiek inny tutaj. Nieważne jednak, jak daleko by szukał, nie mógł go znaleźć. Cóż, zawsze są inne dni. Równie dobrze może go o to spytać jutro.
     - Aleeeeeeeex! - wydarł się znajomy, piskliwy i podenerwowany głosik.
     Alex obrócił się gwałtownie do tyłu.
     - Shit - powiedział cicho, zastanawiając się czy przypadkiem nie zacząć zwiewać - Aria, jak się masz? -zapytał z lekkim uśmiechem.
     Niska, blondwłosa dziewczyna, wycelowała w niego groźnie palcem.
     - Nie próbuj zmieniać tematu! - wykrzyknęła. - Uciekłeś!
     - Kto?- przesunął się w lewo, aby jej palec nie celował w niego. - Właśnie miałem wracać!
     - Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi! - pisnęła oburzona. - Jesteś okropny - mruknęła, nadmuchując policzki jak małe dziecko.
     - Złość piękności szkodzi - stwierdził chłopak, wzruszając ramionami
     - To było naprawdę niemiłe. Nawet nie podziękowałeś za oprowadzenie - mruknęła pod nosem, spoglądając gdzieś w bok.
     - Dziękuję, tajemniczy krasnoludzie za oprowadzenie - powiedział rozbawiony.
     "Czy ona przyszła tylko po to, aby przypomnieć o tym, że nie podziękowałem?" - pomyślał.
     Aria zaczerwieniła się ze złości.
     - Nie jestem krasnoludkiem! - pisnęła. - Piję dużo mleka! To geny, to nie moja wina! - wykrzyknęła. - Wielka stopo - zakończyła z morderczym spojrzeniem.
     Alex o mało nie wybuchł śmiechem 
     - Mała wiedźma z krasnoludkowymi nóżkami.
     - Zimny drań z masą mięśni, zamiast mózgu - burknęła oburzona Aria, zakładając na piersi ręce.
     - Zimny drań... lubię to - stwierdził, patrząc prosto w jej oczy tak, jakby usłyszał komplement życia.
     Aria załamała się. Dlaczego miała nieodparte wrażenie, że to nie koniec ich kłótni i walk? Oprowadzała prawie każdego nowego ucznia po szkole i w sumie na tym kończyła się jej przygoda z nowymi, ale Alex? Coś jej podpowiadało, że to wcale nie koniec.
     Spojrzała na niego spode łba, chmurząc się znacząco.
     - Niech i będzie, zimny draniu - zaironizowała, odwracając się do niego plecami.
     Machnęła do niego ręką na pożegnanie i pełna morderczych myśli, ruszyła do klasy odpowiadającej samorządowi szkolnemu.
     - Jestem sobie zimny drań, ja nie boję się twych ran - zrymował cicho Alex.
     Jakieś dziewczyny schodzące ze schodów, pisnęły na jego widok
     - Och! To ten nowy! - krzyczały i zebrały się w kółeczko tak, aby nie mógł z niego zbyt szybko wyjść.