wtorek, 28 października 2014

Rozdział V - "Burza nad miastem Yale"

Naff: Orihime, ponownie możesz być ze mnie dumna. Moja prędkość wstawiania i poprawiania czegokolwiek w rozdziałach jest dobitna XD. No, nic. Ważne, że jest kolejny rozdział.
***

     Alex rozejrzał się dookoła, poszukując swych znajomych. Gdy wrócił, na ich miejscach siedziały jakieś dwie dziewczyny obściskujące się. Postanowił, że oddali się stąd jak najdalej może. Ruszył instynktownie w kierunku gwaru. Przy okazji zastanawiał się: jak zniknąć Catherinie z oczu. Przestać chodzić do szkoły? Popełnić samobójstwo? Właściwie to on nic nigdy nie czuł do dziewczyn, ponieważ przez jedną z nich trafił do tej szkoły.
     Przepchnął się pomiędzy kilkoma osiłkami i przetarł oczy, nie wierząc w to, co widzi. Ujrzał Arię wyginającą się na stole. Nie myśląc zbyt wiele, chwycił ją za rękę i pociągnął w dół tak, żeby zeszła. Udało się. Wpadła wprost w jego objęcia.
     - Dlaczego to zrobiiiiłeś? - spytała jak małe dziecko.
     W tym samym momencie James podszedł do nich.
     - Ja pieprzę. Ty to widziałeś? Ktoś podmienił Arię - powiedział przerażony Jim, patrząc się na swoją roztrzepaną i zarumienioną przyjaciółkę, która uśmiechała się teraz od ucha do ucha, jakby zjarała coś dobrego.
     - Z tobą się później rozliczę - powiedział beznamiętnie Alex.
      Jak mógł jej nie przypilnować? Przecież musi mieć kogoś kto się o nią martwi. Czy Jim nie był jej przyjacielem?
     - Idziemy - mruknął chłodno do Arii.
     Dziewczyna spojrzała na niego spode łba.
     - Chcę tu zostać! - pisnęła.
     - Jesteś pijana i chcesz tu zostać? - zapytał, unosząc brew - Proszę, chodź ze mną.
     Aria spojrzała na niego ze słodkimi oczkami.
     - A co mi daaaasz? - zapytała jak małe dziecko.
     James tymczasem złapał się za głowę. Nigdy nie podejrzewał, że będzie miał okazję zobaczyć rozszalałą, upitą Arię. To za dużo jak na jego głowę.
     - A co byś chciała? - zapytał Parker, puszczając do niej oczko.
     Delikatnie ciągnął ją za rękę do wyjścia. Chciał odwrócić jej uwagę.
     - Czekoladę - powiedziała cicho Aria, chmurząc się.
     James mało nie strzelił gleby. Pewnie. Aria fanką słodyczy. Wyciągnął z kieszeni jakiegoś czekoladowego trufla zawiniętego w papierek i podał jej.
     - To nie czekolada - mruknęła.
     - Cukierek czekoladowy. Jedno i to samo - powiedział Jim, wzruszając ramionami.
     Aria bez słowa przyjęła go i od razu zjadła.
     - Tylko, że on z rumem był - powiedział Jim w zamyśleniu.
     Alkohol tylko wzmacniał Alexa analityczne myślenie. Chciał już iść z tego domu, a jeszcze musiał ją odprowadzić. Na Jima nie mógł liczyć, jeśli nie przypilnował jej te parę minut jak go nie było. Gorzej niż dzieci.
     Jego rozmyślania przerwał oddźwięk komórki. Wyciągnął ją z kieszeni i odczytał smsa: "śpimy u babci, Dan.". O, tak. Dziś odpoczynek od szaleńczego popcornoholika.
     - Ejejejej! Aria! - wykrzyknął z nagła Jim, przerywając rozmyślania Alexa.
     Właśnie złapał zataczającą się Arię, której oczy zamykały się jak u śpiącego dziecka.
     - Nie możesz tutaj spać, rozumiesz?
     Aria potrząsnęła głową ze śpiącym uśmieszkiem.
     - Alex, to był cholernie zły pomysł, aby ją upijać - mruknął załamany James - Co teraz z nią zrobimy? Nie wiem gdzie ona mieszka! Nigdy nie chciała mi powiedzieć!
      Alex spojrzał wzrokiem seryjnego mordercy. Właśnie stracił szansę spania samemu w domu. Chyba, że położy ją w innym pokoju
     - Wiem! Prześpi się u mnie, bo mam wolny pokój - powiedział szybko, łapiąc Arię w pół.
     Blondynka spojrzała na niego znad śpiących, przymrużonych oczu. Zamrugała kilka razy, nie ogarniając, co się dzieje wokół niej.
     James spojrzał morderczo w stronę Parkera.
     - Tylko prześpi? - spytał iście zabójczym głosem.
     Alex zbyt zmęczony na podejrzenia i rozmowy z Jimem, któremu chętnie by urwał głowę, westchnął.
     - Nie będę ci kraść twojej dziewczyny, bo żadnej nie chcę. Jestem zimnym draniem, bez jakichkolwiek uczuć, więc sobie daruj.
     James zawstydził się.
     - Ej, Aria nie jest moją dziewczyną - powiedział cicho.
     Jego przyjaciółka wbiła zmęczone spojrzenie w Alexa.
     - Zimny drań? - spytała cicho.
     - Sama mnie tak nazwałaś - stwierdził, nie myśląc zbyt dużo.
     Był lekko poddenerwowany. Chciał jak najszybciej stąd iść i w trybie natychmiastowym znaleźć się w domu.
     - Sam możesz ją przenocować u siebie - powiedział niezbyt zadowolony.
     James otworzył buzię, aby coś powiedzieć, ale z nagła umilkł.
     - To nie jest dobry pomysł - powiedział cicho, wbijając spojrzenie w ziemię.
     Cała jego dotychczasowa radość ulotniła się w raz ze słowami Alexa. Przenocować u siebie w tej przeklętej ruderze, która nawet nie wyglądała jak dom? Narazić ją na niemiłe zetknięcie z jej patologiczną rodziną? Co by powiedziała Aria, gdyby zobaczyła jego rozpitych rodziców? A jeśli coś by jej zrobili? Gdy pili, tracili nad sobą kontrolę. Często nawet mu się dostawało za coś, czego nie zrobił.
     - Przepraszam, stary - powiedział nagle Alex.
     Musiał mu zrobić swoim gadaniem przykrość. Nigdy nie panował nad tym, co mówi. Jego słowa wyrażały to, co myślał, były zawsze szczere.
     - W porządku - odpowiedział James, uśmiechając się lekko.
     Nigdy nie dołował się zbyt długo. No, chyba, że trochę więcej wypił.
     - Gdzie Aria? - spytał Jim, rozglądając się dookoła.
     Tymczasem blondwłosa, mała istota, wykorzystując chwilę nieuwagi swoich kolegów, weszła w krzaki i położyła się na trawie, usypiając.
     Alex rozejrzał się po okolicy. Niestety nigdzie nie było widać Aryjki - małej, uśmiechniętej blondynki, zaangażowanej w sprawy szkolne. Wyciągnął swój ulubiony telefon, który niefortunnie spadł na ziemie. Czyżby to z nerwów lub przejęcia? Nie, jest przecież nieczułym draniem.
     Schylając się spostrzegł blond kosmyk włosów i skrawek niebieskiej tkaniny. Jednak ktoś był w krzakach. Wychylił głowę i zobaczył Arię. Od razu przykucnął przy niej, aby ją wziąć na ręce.
     Blondynka otworzyła zaspane oczka i wyciągnęła ręce do Alexa jak małe dziecko. Objęła jego szyję mocno, uśmiechając się słodko. Wyglądała tak, jakby dostała w prezencie nowego misia, którego może tulić i spać z nim w jednym łóżku.
     - Zimny drań - powiedziała wesołym głosikiem, co brzmiało dosyć zabawnie, gdyż słowa kolidowały z jej głosem i zachowaniem.
     Alex uśmiechnął się pod nosem. Podobno ludzie po alkoholu są bardzo szczerzy.
     Wstał i uniósł ją do góry delikatnie. Dziewczyna od razu wtuliła się w jego pierś. Było jej tak ciepło i miło. I choć do końca nie wiedziała, kto jest ową przytulanką, cieszyła się, że ktoś o nią dba.
James, który właśnie wynurzył się z przeciwnych krzaków z liśćmi we włosach, spojrzał zdziwiony na Arię i Alexa.
     - Nie ściskaj mnie tak mocno, bo mnie udusisz - stwierdził chłodno Alex.
     - Jak chcesz, mogę ją od ciebie wziąć - powiedział spokojnie Jim.
     W głębi duszy, był jednak okropnie zazdrosny.
     - Nie chcę go - mruknęła zaspanym głosikiem Aria, ściskając Alexa jeszcze mocniej za szyję.
     - Nie chce mnie - mruknął załamany Jim, wyciągając z kieszeni bluzy, małą flaszkę wódki. Uklęknął na ziemi, otworzył ją i wypił ciurkiem. Wyglądał, jakby życie mu się zawaliło.
     - Musimy iść, Jim, nie pij zbyt dużo - powiedział beznamiętnie Alex.
     James spojrzał na niego niepewnie, a następnie skierował swoje załamane oblicze ku blondwłosej przyjaciółce, która teraz usnęła z lekko otwartą buzią, będąc w ramionach Alexa. Wyglądała tak, jakby czuła się bezpiecznie. Bezpiecznie u kogoś zupełnie innego. Przy nim nigdy się tak nie czuła.
     Cicho wzdychając, Jim machnął im ręką na pożegnanie i dzierżąc w dłoni smutną ćwiartkę, ruszył w przeciwną stronę.
     - Jesteś okrutna, Ario, zupełnie jak ja - stwierdził Alex, zwróciwszy się do dziewczyny.
     Przez chwilę jego myśli i oczy skupiły się na drobnej dziewczynie, którą niósł na rękach. Była taka krucha i nieporadna po alkoholu. Na dodatek mała i słodka, jak dziewczynka, która ledwo zaczęła podstawówkę. Nigdy by nie powiedział, że ma 16 lat.
     Na dworze zaczęło się ściemniać oraz chmurzyć. Pogoda nie zwiastowała zbyt dobrych warunków atmosferycznych. Na szczęście powoli docierali do domu.
     - Jesteśmy - westchnął Alex, trudząc się z otwarciem drzwi wejściowych jedną ręką.
     Aria czując odrobinę światła, które padało prosto na jej twarz, gdy weszli do środka, zmrużyła groźnie oczy.
     - Nienawidzę słońca - powiedziała zmęczonym, spijaczonym głosikiem, zakrywając oczy dłońmi.
     Alex niezbyt zadowolony z sytuacji, postawił dziewczynę na podłodze i ruszył w stronę swojego pokoju. Przygotował Arii piżamę swej młodszej siostry Callie. Miała ona kolor różowy i pełno dziecięcych ozdób. Zrobił też dla swojej podopiecznej pyszne kanapki i zaniósł do pokoju Danny'ego.
      - Tutaj będziesz spała - stwierdził, kładąc jej to wszystko na stoliku. - Przebierz się i idź spać - powiedział w jej stronę.
     Aria spojrzała na niego znad przymrużonych oczu.
     - Gdzie ja jestem? - spytała niezadowolona, rozglądając się po pokoju.
     Nie wiedziała, czy to jakiś sen, czy rzeczywistość, ale pomieszczenie w którym się znajdowała, miało na ścianach plakaty z popcornem, na szafce stało kilka misek z popcornem,  gdzieś pod oknem znajdował się nawet ołtarzyk z popcornem.
     - To jakiś koszmar - szepnęła spijaczonym głosikiem.
     - Pokój mojego brata - odpowiedział chłopak. - To tylko popcorn, nie zaatakuje cię - prawie się zaśmiał, patrząc na jej minę. - Czuj się jak u siebie - powiedział, wychodząc i zamykając za sobą drzwi.
     Dziewczyna przez dłuższy czas siedziała w bezruchu, nie wiedząc co tak naprawdę ma uczynić. Co ona tu w ogóle robi? Dlaczego nie jest we własnym domu? Pokój brata Alexa? To on ma brata? Na dodatek brata, który zrobił ołtarzyk popcornowi? Czy ta wewnętrzna dziwność jest rodzinna?
     Aria przekręciła głowę w bok i zamyśliła się.
     W sumie wszystko jedno gdzie była. Wszędzie dobrze, byle z dala od domu.
     Uśmiechając się szeroko, podniosła się z łóżka i przebrała się w piżamę siostry Alexa. Ciężka była droga do celu, gdyż cały pokój dziwnie wirował jej przed oczami. Naprawdę dziwne zjawisko.
     Aria spojrzała w dół na swoje nocne ubranie i zmarszczyła czoło. Różowa bluzeczka z jednorożcem i serduszkami nie zakrywała jej nawet pępka, nie wspominając już o biuście, który nie zdołał ukryć się pod cieniutką warstwą różowej koszulki. Spodenki w różowe truskawki w maksymalnym stopniu opinały jej tylny aspekt osobowości. Siostra Alexa? A czy przypadkiem nie chodziła ona do podstawówki?
     Aria nachmurzyła się. Czuła się jak małe dziecko. Małe, słodkie dziecko lubujące w jednorożcach i truskawkach. Cóż jednak miała zrobić? Skoro nakazano jej spać, tak musi właśnie uczynić. Zawsze słuchała się innych.
     Podchodząc krętym krokiem do włącznika, nacisnęła go, gasząc tym samym światło. Potykając się o własne nogi, w końcu trafiła do łóżka. Nie musiała długo czekać, sen przyszedł od razu. Zdecydowanie była za bardzo zmęczona.
***
     Była późna noc, gdy nad miastem Yale zapanowała potężna burza. Od mocnych uderzeń piorunów, trzęsła się nawet podłoga, a przynajmniej tak się zdawało przerażonej Arii, która usiadła na łóżku z bijącym sercem. Trzymając się kurczowo kołdry, spoglądała w okno. Gdy niebo zajarzyło się mocnym, rażącym blaskiem, zerwała się z łóżka i w raz z poduszką, krętym krokiem przebiegła przez przedpokój. Długo po omacku szukała jakichkolwiek drzwi. Nie wiedziała gdzie pójdzie, nie wiedziała co zrobi. Nie chciała być po prostu sama.
     Gdy otworzyła po cichu pierwsze lepsze drzwi, wpadła do środka i zaczęła rozglądać się po pokoju, który opanował potężny grzmot.
     Aria pisnęła cicho, podskakując w miejscu. W świetle błyskawic dostrzegła znajomą twarz.
     - Alex? - spytała przerażonym głosem.
     Nie czekając, rzuciła się w jego stronę. Wskoczyła na niego i przytuliła mocno krzycząc:
     - Atakują! Wszyscy umrzemy!
     Alex otworzył jedno oko. Czy to już rano? Dlaczego ona się do niego klei?
     - Co tu robisz? - zapytał lekko zdziwiony i zaspany.
     Odruchowo nakrył ją swoją kołdrą i zamknął oczy.
     Gdy pioruny znów zaatakowały, Aria jęknęła bezradnie i ukryła głowę w ramieniu Alexa. W dalszym ciągu nie wiedziała co się dzieje. Jej głowa była bombardowana przez tysiąc dziwnych myśli, a świat kręcił się jak chciał. Nie. Nie musi myśleć o tym z kim jest i co robi. Ważne, że miała schronienie przed burzą. W jej domu tylko miś ratował ją zawsze od piekielnych piorunów, teraz ktoś, kto jest człowiekiem może to zrobić.
     Powoli wyciszając swoje uśpione zmysły, zasnęła z głową na piersi Alexa, którego obejmowała drobnymi rączkami.

1 komentarz:

  1. Przybywam! :D
    "To tylko popcorn, nie zaatakuje cię" - no ja bym taka pewna nie była. ^^
    Bardzo przyjemny rozdział :) James jest zazdrosny, ale nie powie Arii, co czuje, to przecież takie dojrzałe.. Trochę mi go szkoda, nie ma za ciekawie w domu, szuka radości w kontaktach z Arią, która będąc pijaną, czuje się dobrze w ramionach Alexa.
    Przykry ten trójkąt.
    Ale przyjemnie się o tym czyta.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń