wtorek, 7 października 2014

Rozdział IV - "Nowa odsłona przewodniczącej"

Naff: Orihime, bądź ze mnie dumna, w końcu poprawiłam rozdział C: dedykuję go Tobie. Nieważne, że razem go pisałyśmy ohohoh.
***

     Chłodny, wrześniowy poranek, taki sam, jak każdy inny, nie zapowiadał żadnych obfitych w cuda wydarzenia. Aria miała świadomość, że jej życie jest nudne aż do bólu. Szkolny dzień zawsze wyglądał tak samo. Lekcje, przerwa, samorząd, lekcje, przerwa, samorząd, załatwianie spraw szkolnych, dyrektor, jedzenie w biegu lunchu, gdzieś w między czasie łazienka i użeranie się z Jimem, który na okrągło chodził z Alexem. Swoją drogą... bardzo cieszył ją fakt, że James w końcu znalazł sobie przyjaciela, choć... czy odpowiedniego? Tego nie wiedziała. Ważne, aby zapomniał o problemach rodzinnych, które go dotykają i aby nie sięgał po alkohol jak jego rodzice.
     Cicho wzdychając, Aria w drodze do szkoły, wyjęła z kieszeni kanapkę. Standardowo nie zdążyła niczego zjeść w domu. To niedobrze. Śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia. To ono dostarcza jej zapracowanemu mózgowi niezbędnych sił.
     - Aryjko! - usłyszała z nagła, dobrze znany jej głos.
     Przystanęła na chwilę. James. I zapewne nie był sam.
     Odwracając się do tyłu, spojrzała na dwójkę chłopaków, sunących w jej stronę powolnym krokiem. James i Alex. Na samo wspomnienie wczorajszego wieczora na twarzy Arii pojawił się delikatny rumieniec. Pewnie gdy tak nagle uciekła, uznał ją za wariatkę. Wcale mu się nie dziwiła. Przez większość ludzi była uznawana za dziwną.
     - Aria, gdzie tak pędzisz? - zapytał przyjaźnie Alex.
     Był w wybitnie dobrym humorze i sam nie wiedział dlaczego. Może z tego powodu, że jego brat pierwszy raz nie przypalił jedzenia? A może wyjątkowo wstał prawą, a nie lewą nogą? A jeśli to Aria tak na niego wpłynęła? Nieważne. Energia rozpierała go bardziej, niż zwykle, a to chyba dobry znak.
     Stanęli przed nią. Alex wpatrywał się w jej lekko zarumienioną twarz i próbował odgadnąć czego była powodem.
     - Emm... - zaczęła niepewnie - W stronę szkoły, a gdzie indziej? - spytała.
     - Zasuwasz, jakbyś skrzydeł dostała - przyznał Jim, szczerząc się głupkowato.
     Alex uznał, że nie będzie przedłużał rozmowy. W raz z Jamesem mieli określony cel. Nigdy nie był zbyt cierpliwy, dlatego od razu przeszedł do sedna sprawy.
     - Przemyślałaś naszą rozmowę odnośnie imprezy? - zapytał zadowolony.
     Aria westchnęła ciężko i nim zdołała cokolwiek powiedzieć, uprzedził ją James.
     - No, weź! Nie bądź taka! Chociaż raz mogłabyś zaszaleć! Z nami nic ci się nie stanie! - powiedział, uśmiechając się od ucha do ucha.
     Dziewczyna milczała, nie wiedząc co powiedzieć.
     - On obiecał nie pić - powiedział Alex, szturchając przyjaciela w żebra
     - Ja? A, tak, pamiętam! - wykrzyknął Jim, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to kłamstwo wymyślone na poczekaniu.
     Aria zmrużyła groźnie oczy.
     - A co ja będę miała z tego, że tam pójdę? - spytała.
     - Rozerwiesz się! Odpoczniesz od spraw szkolnych! Poza tym - tu Jim zamyślił się - Poznasz bliżej Alexa. To spoko gościu - zakończył, klepiąc swojego kumpla po plecach.
     Parker zamyślił się na moment. Teraz to już nie przyjdzie, choćby wróżka spełniająca życzenia tam na nią czekała. Otwarcie powiedziała, że go nie lubi. Oj Jimie, to był zły pomysł.
     - Nic na siłę. Przyjdziesz, zobaczysz i jak ci się nie spodoba to możesz wrócić. Nic nie stracisz - powiedział, aby jakoś odratować sytuację.
     Aria zamyśliła się. Może to rzeczywiście dobre rozwiązanie. O ile wcześniej wizja imprezy ją nie kusiła, tak teraz miała chęć się na niej pojawić. Poznać bliżej Alexa i rozszyfrować jego duszę. Może przy odrobinie alkoholu wyjawi, jak się tu znalazł. Może powie jej, dlaczego bywa taki chłodny? Może opowie jej o sobie i swoim życiu? Z bliżej nieznanych przyczyn naprawdę ją interesował. Oczywiście w sposób czysto odkrywczy.
     - Niech i będzie - mruknęła niechętnie, ciężko wzdychając.
     Jim zaczął drzeć się jak oszalały:
     - TAK! UDAŁO SIĘ! Nie wierzę! Ahaha!
     Aria potrząsnęła rozbawiona głową, a Alex w trybie natychmiastowym zakrył mu buzie ręką.
     - Cicho. Nie drzyj tej japy, bo znowu będę cię wyciągał z tarapatów - zaśmiał się - Ach, te cyrkle.
     - Dobra, dobra, już się uspokajam - powiedział Jim, zabierając dłoń Alexa ze swojej buzi.
     Uśmiechnął się promiennie w stronę swojej blondwłosej przyjaciółki. Do tej pory nie udało mu się jej przekonać, aby gdziekolwiek się z nim wybrała. Zazwyczaj zaraz po szkole uciekała do domu lub w zupełnie inne miejsce o którym nie miał pojęcia i kontakt z nią urywał się. Może to właśnie ten moment!
     - To co, widzimy się o 19 u Catheriny? - spytał Alex z przymilnym uśmiechem.
     Aria niechętnie kiwnęła głową.
     - No, to do później - uśmiechnął się do nich i poszedł przed siebie, zadowolony z efektu jaki uzyskał.
     Zza rogiem dopadły go fanki, który darły się wniebogłosy.
***
     Mała blondynka o błękitnych, niewinnych oczach, stała właśnie pod drzwiami do ogromnego mieszkania, znanej wszystkim w szkole Catheriny i spoglądała niepewnie przez okno na ludzi sączących bliżej nieokreślone napoje alkoholowe. Miała na sobie błękitną sukienkę z koronką u dołu, która jako jedyna wyróżniała się na tle całości. Reszta wyglądała tak, jak zazwyczaj. Włosy miała rozpuszczone, twarz niezmienioną i nienaruszoną żadnym makijażem.
     - Aria - usłyszała z boku głos swojego przyjaciela. - Chyba to nie twój rozmiar - dodał z powagą James.
     Dziewczyna zaczerwieniła się ze złości. Wyglądała tak, jakby za chwilę miała się rzucić na niego i zaczął go okładać piąstkami. Rozmiar był jak najbardziej dobry! Ani za duży, ani za mały! To on jak zwykle miał nieprawdopodobne wyobrażenie o tym, o czym nie powinien myśleć!
     - Przynajmniej mam świetne widoki z góry - powiedział uradowany James.
     Aria trzepnęła go w głowę dłonią.
     - Było warto - zaśmiał się łobuzersko chłopak - czemu tak stoisz? Właź - powiedział, po czym znienacka pchnął drzwi.
     Rozległ się hałas. Dźwięki dochodzące z głębi domu, niszczyły uszy zwyczajnego człowieka. Głośna muzyka, okrzyki, pijackie śpiewy i rozmowy ludzi, którzy starali się przekrzyczeć siebie nawzajem. To wszystko sprawiało, że Aria miała ochotę cofnąć się z powrotem na podwórko.
     Przed nimi stanęła Catherina, która gdy tylko ich zobaczyła, stwierdziła, że za mało wypiła.
     - Czeeeeść - przywitał się przymilnie Jim. - Słyszałem, że tu świetna impreza jest. Alex nas tu zaprosił.
     Aria ukryła się za jego plecami, patrząc spode łba na przerażającą ją od zawsze Catherinę. Błagała w duchu o to, aby już sobie stąd poszła. Była groźna, gdy nie była pijana, a co dopiero, gdy więcej wypiła?
     - Gdzie on jest? - zapytała.
     Nie miała najmniejszej ochoty gadać z kimś takim jak Jim. To poniżej jej godności. Gdy James wzruszył ramionami, Catherina skrzywiła się znacząco.
      - No i z kim skończyłeś - stwierdziła, widząc chowającą się za nim Arię - Siebie warci - prychnęła.
     Panna Bray spojrzała na nią morderczo. Jim był pewien, że jej spojrzenie mogło w tym momencie nawet zabić. Chwycił wpół swoją przyjaciółkę i przytrzymał, aby nie wyrywała się z pazurami do królowej modelingu.
     - Hehe, oczywiście - odpowiedział wesoło James. - Twoje zdrówko, Cath - mówiąc to, wyciągnął z kieszeni małą buteleczkę wódki i wypił ją na raz.
     W tej samej chwili do mieszkania wszedł Alex. Krzyki przybrały podwójną siłę. Nie uśmiechał się. Jego oczy kryły w sobie smutek. Sam najwyraźniej nie był usatysfakcjonowany obecną sytuacją.
     Nim zdążył cokolwiek zrobić, Cath podeszła do niego, chwyciła go za rękę i mocno pocałowała w usta. Chłopak był w szoku. Nie czekając, odsunął się od niej gwałtownie. Aria rozdziawiła buzię, nie dowierzając temu, co widzi. James uniósł zdziwiony brwi. Wśród bawiących się, zaległa cisza. Wszyscy wpatrywali się w dwójkę, będącą w centrum zainteresowania.
     - Łoł, stary - powiedział cicho Jim, patrząc się zszokowany na lekko wstawioną Catherine.
     Alex nachylił się tak, aby szepnąć Cath słówko i odszedł. W mieszkaniu rozległy się ponowne krzyki i muzyka, a chłopak podszedł do swych znajomych.
     - Cześć- powiedział, wciąż nie dowierzając temu, że Cath go pocałowała.
     - C-cześć - odpowiedziała cicho Aria, patrząc zdziwiona na Alexa.
     Jim także miał minę, jakby zobaczył ducha.
     - Ty. Co to przed chwilą było? - spytał, puszczając Arię i obejmując ramieniem swojego kumpla.
     - Powiedziałem jej, że nie jestem zainteresowany. Jakoś nie chciałem tak przy wszystkich, głośno - powiedział Alex, drapiąc się po czapce.
     Był zmieszany
     - Stary, już myślałem, że ci się podoba! - wykrzyknął wystraszony James.
     Aria sama odetchnęła, choć... nie wiedziała z jakiego powodu. Przecież Alex był jej obojętny. Nie czuła do niego zupełnie nic. Ani go nie lubiła, ani nienawidziła, więc... dlaczego tak się tym przejęła? Czyżby aż tak nienawidziła Catheriny? Przecież jak każdy miała prawo do miłości.
     Aria zamyśliła się, spoglądając w sufit, a Alex wyczuł coś, czego nie powinien w ogóle czuć.
     - Nie pamiętałeś, Jim? Miałeś nie pić - powiedział, będąc złym - Chcesz, żeby sobie poszła?- powiedział cicho tak, żeby tylko on go usłyszał.
     James nachmurzył się.
     - To... tylko mała buteleczka. Nic więcej, przysięgam - szepnął - Nie będę już pić.
     Aria pochyliła się zainteresowania ku nim. Nigdy nie lubiła konspiracyjnych szeptów osób, które stały obok niej.
     - O czym rozmawiacie? - spytała z przymilnym uśmiechem.
     - O roztopach na Antarktydzie. Wiesz, globalne ocieplenie, lodowce się walą, wpadają do wody i zabijają pingwiny. Straszna rzecz - powiedział Jim, trzęsąc głową bezradnie.
     Zarówno Aria jak i Alex postanowili przemilczeć wypowiedź przyjaciela.
     - Usiądźmy - zaproponował Alex, odwracając się do Jima, aby mu pokazać, że będzie go obserwować - Jak ci minął dzień, panno przewodnicząca? - zapytał rozsiadając się na kanapie.
     - Nie mów do mnie "przewodnicząca". Jestem Aria - powiedziała cicho dziewczyna, siadając obok niego w bezpiecznej odległości intymnej.
     James rzucił się między nich i objął ich rękoma, przybliżając do siebie.
     - Co wy tacy sztywni?! BAWMY SIĘĘĘĘ! - wykrzyknął.
     Aria spojrzała na Alexa, który dzięki Jamesowi miał twarz aż za blisko niej. Pierwszy raz przyjrzała się jego oczom. Były szare. Szare i chłodne. Nieprzeniknione, przerażające i równocześnie przyciągające. Co takiego w sobie krył?
     Alex wyciągnął się do stołu, gdzie leżała butelka kolorowego napoju alkoholowego. Nie zastanawiając się dłużej, nalał zawartość do dwóch kubeczków. Jeden z nich podał Arii.
     - Za dziwny dzień - powiedział i od razu wypił.
     Dziewczyna przyjrzała się uważniej zawartości swojego kubka.
     - Nie piję alkoholu, nie jestem pełnoletnia - powiedziała, wyraźnie się chmurząc.
     - A czy ktoś tu widział alkohol? - udał zdziwienie James.
     Nim ktokolwiek się zorientował, schował butelkę z napojem za fotel. Aria powąchała z podejrzliwą miną kolorowy napój. Pachniał w porządku. Może to po prostu jakiś nisko alkoholowy drink? Jeżeli trochę go wypije, nic jej się nie stanie. Raczej. Niepewnie spojrzała w stronę Alexa.
     - Coś nie tak? - zapytał z troską w głosie.
     Aria przekręciła głowę w bok.
     - Nie chcecie mnie przypadkiem upić? - spytała z powagą w głosie.
     James spojrzał znacząco na przyjaciela. Rzeczywiście. Ich plan był określony. Wpadł na niego wczorajszego dnia Alex. Obydwoje chcieli się dowiedzieć czegoś na temat pobytu Arii w szkole dla kryminalistów. Wcale nie zdziwiło go, że przewodnicząca jak zwykle odkryła intrygę. Była niezwykle domyślna, ale przy okazji naiwna, więc nietrudno było wyjść z tej sytuacji.
     - Aria, nie mam co w życiu robić, tylko cię upijać - westchnął Alex - Jeśli nie chcesz, to nie pij - powiedział.
     To prawda, że jest miła, niewinna i lekko naiwna, ale mimo tego, to zasadnicza osoba. Z zasady się nie kłóciła, z zasady się uśmiechała , ponieważ stanowiła przykład. Ten przykład mógł być przeszkodzą w ich planie.
     Dziewczyna jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrywała się to w Jamesa, to w Alexa, aż w końcu zdecydowała.
     - Niech będzie - mruknęła ledwo słyszalnie, upijając łyka dziwnego płynu.
     O dziwo, poczuła tylko tyle, że napój jest gazowany. Jego smak przypominał maliny zmieszane z truskawkami. Smakował całkiem nieźle.
     Jim uśmiechnął się na boku jak prawdziwy Szatan. Witajcie w świecie super owocowego mixu, który, choć niepozornie smakuje, ostro daje po główce. Biedna, mała Aria.
     - Aryjko, powiedz mi jak trafiłaś do kryminalistów? - zapytał niepewnie Alex.
     Aria przekręciła głowę w bok.
     - Już mówiłam, że to tajemnica - powiedziała, uśmiechając się niepewnie.
     Jim dłużej nie czekając, dolał Arii do kubka magicznego napoju. Na Alexa spojrzał z miną a'la: to wciąż za mało.
     Alex zmierzył kolegę. Przysiągł sobie w głębi duszy, że jeśli zrujnuje jego plan, to zbuduje rydwan na którym będzie spokojnie stał, a Jima przywiąże i zmusi do biegania.
     - Ja trafiłem za pobicie napastników, a ty Jim? - spytał, próbując chwycić się innej deski ratunku.
     - Ja? Za picie w miejscach publicznych. Poza tym zadarłem z policją - powiedział chłopak, wzruszając ramionami.
     Aria spojrzała na nich niepewnie. Na jej twarz pojawiły się czerwone plamy. W głowie zaczynało jej trochę szumieć. Czuła się aż za dobrze. Czy to źle? A może rzeczywiście w tym napoju był jakiś alkohol? Nie. Ufała Jamesowi. O Alexie wciąż niewiele wiedziała, ale wystarczyło, że wierzyła swojemu przyjacielowi z dzieciństwa.
     Przekręciła głowę w bok.
     - Nie zrobiliście nic złego - powiedziała.
     - A ty? - spytał zaciekawiony Alex - Możesz nam powiedzieć - szturchnął przyjaciela, żeby ją przytulił.
     James z chęcią rzucił się na Arię i przytulił ją mocno, pragnąć dodać jej otuchy, choć prędzej mogło to wyglądać, jakby chciał ją udusić.
     - No, właśnie! - wykrzyknął, szczerząc swoje ząbki.
     Aria spojrzała na niego niepewnie.
     - Śmierdzisz alkoholem - stwierdziła.
     - Dobra, dobra, już cię puszczam - powiedział James, oddalając się od swojej przyjaciółki na bezpieczną odległość.
     Nikt nie musiał wiedzieć, że w jego kubku znajdowała się wódka.
     Alex roześmiał się z dwójki przyjaciół.
     - Aleś ty nieśmiała - mówiąc to, wstał i usiadł tuż obok niej.
     - Ja? - spytała zdziwiona Aria - Nie jestem nieśmiała.
     Upiła swojego kolorowego płynu. Zrobiło jej się nadzwyczaj gorąco. Nawet w swojej krótkiej sukience czuła się jak na Saharze. Miała ochotę zrzucić ją z siebie i wskoczyć do zimnej wody. Co to za dziwne uczucie?
     - Ariaa - mówił Alex, przysuwając się coraz bliżej niej - No, powiedz mi jak trafiłaś do kryminalistów. Mi nie powiesz? - zapytał robiąc słodkie oczka.
     Aria spojrzała na niego spode łba. Jej bezwyrazowa mina w jednym momencie uległa zmianie. Teraz wyglądała tak, jakby za moment miała się popłakać.
     James spojrzał niepewnie na Alexa, zatrzymując plastikowy kubek tuż przed ustami. Alex widząc minę Arii, przybliżył się do niej i pogłaskał po plecach. Odwrócił głowę, aby nie pokazywać swojego zaskoczenia.
     - Jest dobrze - powiedział.
     Aria nawet nie zwróciła uwagi na pół nagą kobietę, przebiegającą obok nich. Spoglądała na Alexa, nie mogąc pohamować łez. Dlaczego okazywał jej czułość? To wcale nie pomagało.
     - Nie płacz.
     Chłopak przeraził się tym, że doprowadził ją do łez. Znienacka przytulił ją do siebie delikatnie.
     - Aryjko, nie płacz - powtórzył.
     - Ja nie chciałam, to był przypadek - mówiła niewyraźnym głosem, kryjąc głowę w koszulce Alexa.
     James spoglądał na nich, nie rozumiejąc o co chodzi. A więc Aria była jedną z tych osób, które po odrobinie alkoholu zaczynały się rozklejać. Hmm, chyba niezbyt dobra wiadomość.
     Obok nich przeszła znerwicowana Catherina. Spojrzała morderczym wzrokiem na Arię wtulająca się w Alexa.
     - Alex, możemy porozmawiać? - zapytała, tupiąc nogą.
     Chłopak spojrzał na Arię i na Jima.
     - Chyba tak - odpowiedział.
     Wstał, odklejając od siebie Arię. Szturchnął przyjaciela, żeby się nią zajął.
     - Zaraz przyjdę - powiedział i poszedł wraz z Catheriną w nieokreślone miejsce.
     Aria spoglądała za chłopakiem, który przed chwilą ją tulił. Zrobiło jej się jeszcze bardziej przykro. Skąd w niej tyle wrażliwości? Czuła się jak nie ona. Zbyt otwarta. Mogła robić tyle rzeczy. Mogła robić... wszystko. Spojrzała w jednym momencie na Jamesa i wyrwała mu z dłoni butelkę wódki. Chłopak spojrzał na nią niewinnie.
     - Ja to tak tylko chciałem zdegustować, no wiesz - powiedział jak małe dziecko.
     Aria nie czekając, wypiła całą butelkę aż do dna. Jim rozdziawił buzię w szoku. Co jej się stało? Czy aż tak bardzo przeholowała z alkoholem? Niech to.
     Nim się obejrzał, mała, blondwłosa dziewczyna, już pędziła krętym krokiem przez pokój, wykrzykując głośno: "Bawmy się!". Jim patrzył za nią oszołomiony. Co oni w raz z Alexem stworzyli? To jest... Ariotwór. Prawie jak Frankenstein!
     - A-aria! - wykrzyknął niepewnie James, goniąc za nią.
     Nim się zorientował, wskoczyła na stół. Wokół niej rozległy się głośne okrzyki zadowolenia.
     - Chyba nie chcesz... - zaczął niepewnie James, widząc, jak jego przyjaciółka sięga po sukienkę.

1 komentarz:

  1. Och, wybaczcie mnie, ale trochę rzuciło mi się to w oczy, bo to pierwsze zdanie. "Chłodny, wrześniowy poranek, taki sam, jak każdy inny, nie zapowiadał żadnych obfitych w cuda wydarzenia" - raczej "wydarzeń", zła odmiana.
    " Zza rogiem dopadły go fanki, który darły się wniebogłosy." - Alex, młody Bóg :D
    Podoba mi się to, jak Alex wpływa na Arię, przecież gdyby nie on, dziewczyna pewnie by się na imprezę nie wybrała.
    Radosny Alex jest odrobinę dziwny. Ale w pozytywnym sensie :) Miło widzieć, że ma jeszcze jedną naturę, którą pokazuje przy dobrym humorze.
    " Wyglądała tak, jakby za chwilę miała się rzucić na niego i zaczął go okładać piąstkami." - "zacząć".
    " - Przynajmniej mam świetne widoki z góry - powiedział uradowany James." - Leżę na podłodze i wpatruję się w jakże interesujący sufit, a uśmiech psychopaty nie chce opuścić mojej twarzy. Wiem, że Jim jest zakochany w Arii, ale ten tekst.... Mistrzowski! :D Kochane friendzone...
    " - O roztopach na Antarktydzie. Wiesz, globalne ocieplenie, lodowce się walą, wpadają do wody i zabijają pingwiny. Straszna rzecz - powiedział Jim, trzęsąc głową bezradnie." - takie roztopy mogą zabić rodzinę Sally... Trzeba ratować biedne pingwiny!
    O rany. To genialny rozdział! Czyta się lekko i przyjemnie, a akcja jest płynna, teksty błyskotliwe i zabawne, scena przytulenia się Alexa i Arii romantyczna, a końcówka zaskakująca!

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń