sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział I - "Przeprowadzka"

Orihime: Witajcie! Cóż, to pierwsza notka. Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Jeśli będą jakieś błędy od razu Nas informujcie . Liczę na dobrą współpracę! :)
Naff: A ja pragnę dodać, że się cieszę! Zanim cokolwiek wstawiłyśmy na bloga, zyskałyśmy już 3 obserwatorów! Oby tak dalej. Rozdział powstawał bardzo długo, bo zamiast go pisać, zajmowałyśmy się przyszłymi wątkami, ale w końcu się za to zabrałyśmy. Dla lepszego zrozumienia: postacią Arii zajmuję się ja, postacią Alexa Orihime. Reszta jak nam w ręce wpadnie! Zapraszamy do czytania <3.
***

     Był chłodny, wrześniowy poranek. Ciemnowłosy chłopak na motorze z wielkimi bagażami na tyle, zmierzał właśnie ku ciemnej uliczce, gdzie miał spędzić najbliższy rok z dala od rodziny. Niestety, jego przeprowadzka w tej sytuacji była konieczna. W jego poprzednim domu nie działo się zbyt ciekawie. Gdy ojciec zmarł, matka poślubiła byłego boksera. Alex nie był z tego powodu zadowolony, ponieważ jego ojczym znęcał się nad młodszym rodzeństwem. Matka była tak zaślepiona miłością, że nie dostrzegała obecnej sytuacji jej dzieci. Tylko Alex bronił Danny'ego i Callie. Jednak gdy był w szkole, nie mógł ich strzec. Sprawa była na tyle poważna, że postanowił wyprowadzić się z domu w raz z bratem, zaś siostrę powierzył babci - obiecał jej, że gdy ukończy szkołę i będzie zarabiał na życie jak normalny człowiek, wróci po nią. To nie był jednak jedyny powód ich przeprowadzki.
     Pewnego majowego dnia, gdy Alex wracał z treningu, napotkał napotkał trzech zbirów, którzy atakowali bezbronną, niską, zakapturzoną dziewczynę. Nie wyglądała na więcej, niż 12 lat. Spod jej ciemnego kaptura wystawały tylko długie, blond włosy. Alex nie zastanawiając się ani chwili dłużej, postanowił ją uratować. Od dziecka trenował sztuki walki, a więc nie miał problemu z pokonaniem trzech tłuściochów. Na jego nieszczęście, dziewczyna uciekła, a on jako, iż nie miał świadka, został oskarżony o pobicie przykładnych obywateli i trafił do specjalnej szkoły dla kryminalistów.
     Alex cicho westchnął i zaczął się rozpakowywać. Obok niego stanął jego młodszy brat. W ręku trzymał garść popcornu. Zajadał go, chrupiąc tuż nad uchem brata.
     Alex spojrzał zirytowany na 13-latka.
     - Przestań mi chrupać tym popcornem i ułóż te cholerne bokserski w szafie - mówiąc to, rzucił bratu bieliznę.
     Danny nie przejął się tym i dalej chrupał popcorn, zupełnie, jakby oglądał dobry film przyrodniczy pt.: "małpa układająca banany w szafie".
     Po dwóch godzinach rozpakowywania najważniejszych rzeczy, potrzebnych do przeżycia, Alex postanowił, że przejdzie się do nowej szkoły. Radosnym krokiem przemierzał dzielnice plebsu w której przyszło mu mieszkać. Na szczęście szkoła nie była zbyt daleko. Już po kilku minutach jego oczom ukazał się monumentalny, biały budynek. Alex stwierdził, że wygląda trochę jak psychiatryk. Tym bardziej, że już po chwili coś w jednej z klas wybuchło.
     - Czeka mnie ciężki rok...
     Przekroczył wysoką bramę i nim się zorientował, tuż przed nim pojawiła się ciekawska grupa dziewczyn. Piszczały, krzyczały i zachwycały się jego urodą.
     Alex uniósł brew do góry.
     - Jak masz na imię?!
     - Skąd jesteś?!
     - Matko, jakie ciacho!
     Parker uśmiechnął się pod nosem. Przynajmniej raz w życiu dorobił się fanek. Mniejsza z tym, że w psychiatryku.
     Nagle przez tłumy rozchichotanych dziewcząt, zaczął się ktoś przedzierać.
     - Z drogi, pasztety! - usłyszał stanowczy, dziewczęcy głos.
     Tuż przed nim, stanęła blond włosa, sztuczna piękność, wymalowana od stóp do głowy. Uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko i położyła dłoń na jego ramieniu. Zachowywała się tak, jakby znała go naprawdę długi czas. Była aż za otwarta.
     - Cześć. Jestem Catherine i pracuję jako modelka, przydałbyś mi się do modelingu! Jak masz na imię, przystojniaku? - spytała, mrugając uwodzicielsko oczami.
     Alex z wrażenia zapomniał jak ma na imię.
     - A... Alex - oświeciło go.
     - Jąkasz się? - spytała zdziwiona blondynka - Nieważne! Ważne, że jesteś przystojny!
     - A-aha - odpowiedział, patrząc na nią z ukosa.
     Tym razem przez tłum szalonych fanek, zaczął się przedzierać czarnowłosy, nieznajomy chłopak. Niczym niezrażony, odepchnął Catherine na bok.
     - Siema, nieznajomy! Ja też jestem nieznajomym. Nie znam tej szkoły, ale ta szkoła zna mnie. Ciebie też zaraz poznają, chodź - mówiąc to, wyszczerzył się i pociągnął Parkera za sobą przez tłumy zawiedzionych dziewcząt.
     - Jak ci na imię? - spytał.
     - Alex Parker - odpowiedział beznamiętnie Alex.
     Chłopak zaśmiał się jak szaleniec.
     - Parker! To tak jak ci od długopisów! - wykrzyknął.
     Alex uniósł brew i spojrzał na niego jak na idiotę.
     - A ty to niby jak masz na imię? - spytał kpiąco.
     - James. James McZero - odpowiedział poważnie, próbując się najwyraźniej upodobnić do Jamesa Bonda.
     - Zero. Tak myślałem - tym razem to Alex zaśmiał się złowieszczo.
     - Eeeej, to było przykre! - wykrzyknął Jim, wciągając w tym samym momencie Alexa do szkoły.
     - Gdzie mnie prowadzisz? - spytał szarooki, olewając wcześniejszą wypowiedź kolegi.
     - Do Arii.
     - To wy tu balet macie?
     Jim stanął w miejscu i spojrzał na nieznajomego z powagą.
     - Nie obrażaj Arii - odparł, po czym zaczął cieszyć się jak dziecko - Ma takie fajne cycuszki! - krzyknął, macając w górze niewidzialne góry.
     Alex spojrzał na niego jak na idiotę. No, nic, zostało mu tylko czekać, aż James zaprowadzi go do cycatej baletnicy. 
     - Kim jest ta cała Aria? - zapytał po chwili.
     - Przewodnicząca samorządu szkolnego, w sumie to pełni tu każdą rolę - powiedział Jim, wzruszając ramionami - O, właśnie tam stoi!
     Alex jak w spowolnionym filmie akcji, odwrócił się w stronę nieznajomej i został porażony świetlistym blaskiem, odbijających się od jej długich blond włosów, wprawionych w ruch. Odwróciła się w ich stronę i uśmiechnęła promiennie. Jim wystawił przed siebie ręce z gestem pełnym zadowolenia, zaś Aria podbiegła do nich.
     - Ahahaha, cycuszki! - ucieszył się James.
     Aria wyminęła go i zatrzymała się tuż przed Alexem. Parker zmierzył ją od góry do dołu. Jak się okazało, Aria nie była baletnicą, lecz niską blondwłosą, niebieskooką i uroczą dziewczyną, wyglądającą jak mały krasnoludek z przedszkola. W jej oczach odbijała się czysta niewinność. Nie wyglądała, jak kryminalistka, choć... czy pozory czasem nie mylą?
     Dziewczyna uśmiechnęła się do niego miło i wystawiła do niego dłoń.
     - Jestem Aria Bray, przewodnicząca samorządu szkolnego. Chodzę do 1 klasy liceum.
     Alex spojrzał na nią z góry i uścisnął jej dłoń.
     - Alex Parker - odpowiedział z powagą - Wyglądasz jak moja siostra z podstawówki.
     Aria przekręciła nierozumnie głowę w bok.
     - Ha? - spytała słodkim, cieniutkim głosikiem.'
     - No, nie wyglądasz na 16 lat, tylko 10 - odpowiedział wprost, wiecznie beztroski i szczery Alex.
     Aria zaczerwieniła się ze wstydu. Otworzyła buzię, nie wiedząc, co powiedzieć. Była w szoku. Nigdy nie spotkała równie niemiłej osoby, co nieznajomy, stojący przed nią. Chociaż musiała przyznać, że w tej szkole nic już nie jest zaskakujące. 
     - Rumienisz się jak burak - odparł.
     Panna Bray tupnęła wściekle nogą.
     - Za kogo ty się masz, co? - spytała oburzona, marszcząc czoło.
     Parker wzruszył ramionami.
     - Po prostu jestem szczery.
     - I wredny - dokończyła za niego Aria.
     Alex spojrzał na nią morderczo.
     - Masz gadane, krasnoludku.
     - Nie jestem krasnoludkiem, męska żyrafo.
     - O, feministka się znalazła!
     Alex zaśmiał się kpiąco.
     - A ty to co, gej? - prychnęła Aria, zakładając ręce na biodra.
     - Jasne.
     Parker chwycił Jamesa stojącego z boku za ręce i przyciągnął do siebie.
     - Daj buzi! - powiedział słodkim głosikiem, układając usta w dzióbek.
     Jim spojrzał na niego przerażony, a następnie skierował spojrzenie na Arię.
     - Czy on właśnie się zakochał? Czy on chce mnie pocałować? - spytał spanikowany - Boże, muszę się czegoś napić... - dodał, spoglądając zdołowany w bok.
     Aria przywaliła mu z klapka w głowę.
     - Nawet nie myśl o piciu! - pisnęła dziewczęcym, ale groźnym głosikiem.
     - To co wciągamy? - spytał rozbawiony Alex.
     Jim przybił z nim żółwika.
     - To było dobre, stary - wyszczerzył się, ale za chwilę uśmiech zszedł mu z twarzy - Ale jesteś gejem.
     - Do usług.
     Alex oddalił się od niego i ukłonił, niczym prawdziwy kamerdyner.
     Aria zaś westchnęła głośno i przewróciła oczami. Matko, z kim ona musi żyć w tej szkole? Jeden głupi Jim jej wystarczy. Użera się z nim już od dziecka. Boże, oszczędź mnie - pomyślała, patrząc w sufit.
     - Koniec tego. Miałam cię oprowadzić po szkole - powiedziała nachmurzona.
     - To chodź, krasnoludku - odparł Alex ze śmiechem.
     - Nie nazywaj mnie tak! - pisnęła.
     - A jak?-zmierzył ją swymi oczętami
     - Aria! Jestem Aria! - wykrzyknęła, tracąc już swoją cenną cierpliwość. 
     Wyglądała teraz zupełnie jak małe dziecko, któremu zabrano lizaka.
     Alex nie mógł powstrzymać szczerego uśmiechu. 
     - Dobrze już, Ario , oprowadź mnie - powiedział, ruszając przed siebie.
    Wyciągnął lizaka z kieszeni i zaczął nim wywijać to na prawo to na lewo.
     Dziewczyna spojrzała za nim z lekko otwartą buzią.
     Jej się zdawało, czy szanowny pan Parker uśmiechnął się do niej i... to całkiem szczerze? Kto wie, może nie jest taki zły? Nawet nie wygląda jak ktoś, kto mógłby zrobić innemu człowiekowi krzywdę. Wyglądał zupełnie inaczej, niż wszyscy ludzie w tej szkole. Jak... jak ktoś, kto nie jest kryminalistą. 
     Aria potrząsnęła gwałtownie głową. Nie, nie może sobie zbyt wiele wyobrażać. Zna go dopiero jeden dzień, może się jeszcze okazać zły. 
     Biorąc głęboki wdech, spojrzała na Jamesa, który wciąż stał w jednym miejscu i patrzył się za idącym Alexem z przerażeniem.
     - Naprawdę mu uwierzyłeś, że jest gejem? - spytała cicho, pochylając się ku niemu. - Jesteś głupi, Jim - dodała, śmiejąc się cicho.
     Aria poklepała swojego przyjaciela po plecach na pożegnanie i pobiegła za Alexem, którego przecież miała oprowadzić po szkole. 
     Alex spokojnie rozglądał się po szkole. Kraty w oknach nie sprzyjały przytulnej atmosferze, a ciemno kolorowe ściany przypominały cele więzienną.
     - Wiem, nie jest to szkoła marzeń - zaczęła bezradnym głosem panna Bray - Ale... idzie się przyzwyczaić, naprawdę - mówiąc to, uśmiechnęła się do niego delikatnie - Jest tu dużo miłych osób. Nie wszyscy wyglądają tu tak, jakby popełnili jakieś przestępstwo. Czasem to jakieś niewinne przewinienia. 
     Alex tylko ciężko westchnął i brnął dalej
     - Jest tu jakaś siłownia? - zapytał z nadzieją, gdyż co innego mógł robić w takiej szkole, jak nie ćwiczyć?
     Aria spojrzała na niego spode łba. Cóż, nie był zbyt dobrym słuchaczem, a ona tymczasem chciała go tylko pocieszyć. No, nic! Nie każdy od razu się otwiera.
     - Jest, ale nie radzę tam chodzić - odpowiedziała grzecznie - Jeżeli będzie cię jednak ciekawić - tu wskazała palcem w prawą stronę korytarza - Ostatnia sala, numer 202. 
     Szli dalej, przemierzając długie i szare korytarze, Aria starała się jak najdokładniej wytłumaczyć nowo poznanemu chłopakowi, gdzie co jest. Mijali salę gimnastyczną, chemiczną, pokój nauczycielski i...
     - Tu będzie twoja klasa - powiedziała, stając przy białych drzwiach, przypominających swoim wyglądem psychiatryk - 28 osób, wychowawcą jest ksiądz Ian. Lubi odprawiać nagłe egzorcyzmy, ale nie jest to nic groźnego - mówiąc to, wzruszyła ramionami.
     - Będzie ciekawie - stwierdził głośno chłopak, wyciągając telefon.
     Rozpoczął nową grę w strzelankę. 
     Aria zmrużyła groźnie oczy, patrząc w stronę swojego kolegi. Postanowiła, że będzie kontynuować swoje oprowadzanie.
     - Sala informatyczna, stołówka, samorząd szkolny i moja klasa - mówiąc to, spojrzała na zainteresowanego grą Alexa.
     Nachmurzyła się.
     - Hej, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - spytała, stając przed nim i patrząc na niego groźnie spode łba.
     - Co? ja?
    Alex był podłamany sytuacją i brakiem perspektyw na życie. Spojrzał na nią i wyłączył swą grę
     - Słucham już - stwierdził ozięble.
     Aria potrząsnęła głową z niedowierzaniem. Postanowiła jednak, że tego nie skomentuje. Jej cierpliwość jest wielka. Dlaczego ma się ugiąć pod ciężarem słów jakiegoś tam Alexa? 
     - Może wróćmy się do pokoju nauczycielskiego - westchnęła ciężko - Poznasz swojego wychowawcę i resztę grona pedagogicznego.
     Mówiąc to, odwróciła się w tył i zaczęła iść przed siebie, przybierając radosny uśmiech. Jej optymizmu nie da się tak łatwo zabić.
     - Mogę spytać dlaczego tu trafiłeś? - zapytała - Nie wyglądasz na kryminalistę.
     - Ale z ciebie optymistka. Myślisz, że nie jestem kryminalistą bo tak nie wyglądam? - lekko zdziwił się jej teorią.
     Aria uśmiechnęła się pod nosem.
     - Jest w tobie coś jeszcze. Coś, co mi nie pozwala tak sądzić - mówiąc to, spojrzała w sufit zamyślona - Może się mylę. W końcu cię nie znam.
     Wzruszyła ramionami, choć uśmiech w dalszym ciągu nie zniknął z jej ust.
     - Hmm? - spojrzał na jej zadowoloną minę i przyspieszył kroku. - Co takiego?
     - Pomimo tego, że jesteś wredny i niemiły, no i zwyzywałeś mnie od krasnoludków - spojrzała na niego morderczo - Zachowujesz się zupełnie inaczej, niż większość ludzi w tej szkole. Sam zrozumiesz o co mi chodzi już po kilku dniach - powiedziała - Och. Tu jest właśnie pokój nauczycielski. Wcześniej ci go pokazywałam, ale byłeś bardziej zainteresowany grą - spojrzała na niego morderczo, po czym zapukała do drzwi. Otworzyły się one z cichym skrzypnięciem. Aria odsunęła się na bok, a tuż obok przeleciał cyrkiel, który wbił się w ścianę. 

9 komentarzy:

  1. Ale fajna długość :D
    Jak skończę czytać, przepiszę z poprawkami list dla Naff, w poniedziałek trafi do skrzynki i mam nadzieję, że szybko dojdzie.
    Danny i popcorn - już go lubię!
    " Alex stwierdził, że wygląda trochę jak psychiatryk. Tym bardziej, że już po chwili coś w jednej z klas wybuchło." - chciałabym to zobaczyć :D
    Dziewczyny, gdzie przecinek w tym zdaniu "Radosnym krokiem przemierzał dzielnice plebsu w której przyszło mu mieszkać." się stracił? Bo go po "plebsu" nie widzę. I to zdanie także opuścił " Alex z wrażenia zapomniał jak ma na imię.". I to również: "Mogę spytać dlaczego tu trafiłeś? "

    " - Gdzie mnie prowadzisz? - spytał szarooki, olewając wcześniejszą wypowiedź kolegi.
    - Do Arii.
    - To wy tu balet macie?" - leżę na łopatkach, wpatruję się w biały sufit i zastanawiam, czy dzwonić po Magdycję, przy przyniosła mi mój biały kaftan. Genialny dialog!
    Poznanie się Arii i Alexa i lecą teksty jak te proste wyjęte z Lauriel, widać, że to sprawka Naffa :D

    Mogę mieć małe pytanie? "wychowawcą jest ksiądz Ian. Lubi odprawiać nagłe egzorcyzmy" - dlaczego akurat na imię księżulko ma Ian?
    "Aria odsunęła się na bok, a tuż obok przeleciał cyrkiel, który wbił się w ścianę. " - normalne zakończenia są zbyt mainstreamowe, lepiej rzucać cyrklem niż beczeć.

    Przeczytałam i jestem zadowolona, wręcz usatysfakcjonowana takim rozpoczęciem historii. I Aria, i Alex wydają się osobami trochę nie na miejscu, odrobinę wyrzutkami, pewnie się szybko dogadają, choć będą sobie działać na nerwy :D
    Widać, że jesteście zgranym duetem pisarskim ;) :)
    Co jeszcze? Ach tak.

    Czekam na nn ^^
    I nie przestaję obserwować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z lekkim niedowierzaniem założyłam okulary. Na samym początku jest napisane:"Dla lepszego zrozumienia: postacią Arii zajmuję się ja, postacią Alexa Orihime" - cytat od Naffa. Teksty są wyłącznie naszymi wspólnymi pomysłami. To nie było miłe.
      Ksiądz Ian jest karykaturą Iana Somerhaldera, którego obie uwielbiamy :)
      Cieszę się , że Ci się podoba :D

      Usuń
    2. Ale że o co chodzi XD? Ale że czemu założyłaś okulary? Hę XD? *nie ogarnia*. Znaczy... będąc szczerym, to ten rozdział napisałyśmy wspólnie w zeszycie ^__^ więc teksty były nasze, ale o baletnicy to Orihime walnęła XD. Samo spotkanie Arii i Alexa było już pisane na fejsie zdaje się, więc postać Alexa to zasługa Orihime :3.
      Poprawek nie za bardzo chciało nam się walić XD. Nie potrzebujemy listu z nimi. Widzę, gdzie czego brakuje, ale tak bardzo nie chce mi się tego zmieniać D: mam ten sam problem ze swoim opowiadaniem. Nigdy nie chce mi się sprawdzać błędów, przecinków i innych pierdół XD.
      Serio ksiądz jest jego karykaturą XD? *skleroza*

      Usuń
    3. Orihime chyba nie do końca mnie zrozumiała.
      Miałam na myśli to, że nawet gdyby ktoś nie wiedział, która z Was zajmuje się którą postacią, to i tak po znajomości tego, jak pisze Naff, da się rozpoznać teksty, które były głównie jej pomysłami, ma bardzo charakterystyczny styl i język.

      Usuń
    4. ja już tego nie skomentuje bo zaraz będzie hejt itp.
      Mi tam nie zależy na tym o czym ludzie sądzą. To jest twoje prywatne zdanie i szanuje to.

      Usuń
    5. A ja dalej nie wiem o co chodzi XD ahahah

      Usuń
  2. Strasznie podoba mi się ten rozdział! Brat Alexa jest genialny a sam Alex....brrr...wkurzyło mnie to że się jąkał jak podeszła do niego ta blondi haha ::D
    Czekam na więcej....więcej ....VVięcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dan to oryginalna postać :) Alex od nadmiaru osób nie wiedział co ma mówić xd More and more nastąpi w następnym tygodniu :)

      Usuń
    2. Dan to moja ulubiona postać ahahahaha. Popcorn >D!

      Usuń